do zobaczenia na

kwasnicki.blog.pl

 

 

"Panie, Ty wiesz lepiej aniżeli ja sam, że pewnego dnia będę stary. Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji.  Odbierz mi chęć prostowania każdemu ścieżek."  (Tomasz z Akwinu; Franciszek Salezy)

Uwagi 'na gorąco':             2007     2006     2004-5

"Nie proponowałem przy tym, żeby obcinać wydatki państwa i podnosić podatki, chociaż tak to często było rozumiane. Chodziło mi o to, żeby wydatki z budżetu miały sens - szły na służbę zdrowia czy podstawową edukację zamiast np. na wojsko albo na różne subsydia - takie jak np. dopłaty do żywności - które miały to do siebie, że korzystała z nich przede wszystkim klasa średnia, a nie ludzie ewidentnie biedni. Następna moja propozycja dotyczyła podatków. Nie chodziło też o to, żeby ich średni poziom był jak najniższy, tylko żeby obniżać stawki, rozszerzając równocześnie bazę podatkową. ... Gdybym to pisał dzisiaj, uzupełniłbym otwarcie rynków finansowych o postulat większego nadzoru i regulacji. Wielki kryzys, jaki mieliśmy właśnie w Ameryce, wynikał przede wszystkim z braku nadzoru i regulacji rynków finansowych. ... Poprawić system podatkowy. Trzeba zwiększyć wydatki budżetowe na podstawowe dobra publiczne, takie jak edukacja. Można to sfinansować, podnosząc podatki tym, których stać na to, by je zapłacić. ... Ingerowanie w mechanizmy rynkowe, żeby dostarczać dobra publiczne, jest całkowicie do pogodzenia z gospodarką rynkową. Więcej - po to są podatki.", 'Konsensus waszyngtoński po 20 latach. Spowiedź liberała.' John Williamson, GW 10.05.2010

I to ma być liberał? Tego typu działania dziennikarzy można nazwać jedynie praniem mózgów. Znaczenie słów 'liberał' i 'liberalizm' jest jedno, to które funcjonuje od XVIII wieku, a o którym pisali myśliciele szkockiego Oświecenia oraz tzw. klasyczni Wigowie. Od kilkudziesięciu lat czyniony jest zamach na znaczenie tych słów. Jedynie co można tutaj krótko dodać to słowa Konfucjusza, który powiedzial: "Kiedy słowa tracą swoje pierwotne znaczenie to ludzie tracą swoją wolność".
Obudżmy się, nie dajmy sobie wyrwać tego co najważnejsze, nie traćmy wolności!

15 maja 2010

"Po wpisaniu iwabradyny na listę refundacyjną za opakowanie w dawce 5 mg pacjent płacił 63,72 zł, a NFZ dopłacał 148,68 zł, za opakowanie 7,5 mg pacjent płacił 64,14 zł, a NFZ - 149,67 zł. Servier sprzedawał więc iwabradynę za ok. 213 zł. ... Na nowej liście leków refundowanych iwabradyny już nie ma. ... W aptece internetowej Dbaj o Zdrowie należącej do Polskiej Grupy Farmaceutycznej (ma sieć aptek i hurtownie) lek można teraz kupić za zaledwie 70 zł. W zwykłych aptekach dalej jest pełnopłatny, ale - jak się dowiedzieliśmy - kardiolodzy instruują chorych, jak zamówić lek." - 'Iwabradyna cudownie potaniała, i to trzykrotnie', GW, 21.04.2009 W trakcie rozmowy ze studentami na temat możliwiości zastosowania mechanizmów rynkowych w sektorze zdrowia, przypomniałem sobie artykuł sprzed paru miesięcy. Iwabradyna jest jedynie przykładem jak drożyzna usług w sektorze zdrowia wynika z niewydolnych regulacji państwowych. Ludziom wydaje się, że płacą wzglednie tanio za leki, bo liczą tylko to co wydają w aptekach a nie są świadomi, że kikakrotnie wiecej płacą pośrednio porzez instytucje państwowe. To nie jest cudowne potanienie iwabrydyny. Tak kilkusetzłotowa cena iwabrydyny to po prostu wspólne oszustwo urzędników państwowych i firmy farmaceutycznej.
Śmiem twierdzic, że gdyby leki poddane byly normalnej dystrybucji rynkowej to w wyniku konkurencji na rynku Iwabrydyna kosztowałaby nie 70 zł a 30-40 zł, a moze nawet i mniej. Czy w tej sytuacji nie lepiej byłoby składki zdrowotne, ktore zabiera nam państwo, przeznaczyć na bezposrednie, indywidualne wydatki na zdrowie (co oczywiście mogłoby być czynione przez kazdego z nas poprzez prawdziwe ubezpieczenie zdrowotne w rynkowej firnie ubezpieczeniowej).
Zwykle nieuświadamiamy sobie to ilu ludzi traci życie lub zdrowie w wyniku niewydolności publicznej służby zdrowia (tu znow kłania się Bastiat z jego 'Co widać i czego nie widać'). A przykładów podawać możnaby wiele - pierwszy z brzegu, dzisiejszy: 'Ograniczony dostep do chemioterapii',
Rz, 7.01.2010. (patrz też poniżej!)
"Korytarz szpitala wojskowego przy ul. Weigla. Gęsty tłum chorych czeka na konsultację u ortopedy, który kwalifikuje do zabiegu. Lekarze badają, ludzie się denerwują, ale prawdziwego szoku doznają, gdy specjalista podaje termin zabiegu. - Endoproteza stawu kolanowego? Luty 2028 - słyszy chory. Zwykle nie dowierza, więc lekarz cierpliwie powtarza jeszcze raz." - Rekordowe Kolejki do planowanych operacji, Gazeta Wyborcza, 10.12.2009
"4 lata
poczeka 61-letnia pani Elżbieta na operację usunięcia zaćmy w Ośrodku Okulistyki Klinicznej "Spektrum" przy ul. Olszewskiego 58. W tej samej klinice operacja byłaby wykonana najdalej w ciągu miesiąca, gdyby pani Elżbieta zapłaciła ok. 3400 zł.
8 lat poczekałby na endoprotezę stawu biodrowego pan Janusz. Nie mógł chodzić, był hospitalizowany na oddziale ortopedii Akademickiego Szpitala Klinicznego, gdzie zakwalifikowano go do zabiegu na wrzesień 2017 roku. Pan Janusz zdecydował się na prywatną klinikę - za endoprotezę i zabieg zapłacił 27 tys. zł. Ma też kłopot ze stawami skokowymi. Konieczna jest kolejna operacja, ale w Polsce endoprotez stawu skokowego się nie wszczepia. Koszt leczenia w zagranicznej klinice to 40 tys. zł." - 'Jak długo musimy czekac by dostać siuę do lekarza', GW, 10.12.2009
To jak za socjalizmu w czasach PRLu. Młodzi tego nie pamietają, ale w tamtych czasach na telefon stacjonarny czekalo sie 25 lat, na mieszkanie co najmniej kilkanaście, samochód tyleż samo. Jak to w dowcipie z tamych czasów: W 1963 roku urzędnk informuje obywatela, że po odbiór mieszkania może zgłosić się 17 września 1981 roku. Ucieszony obywatel pyta się czy do południa czy po południu. Na to zdenerwowany urzędnik pyta, czy to na prawde takie ważne o jakiej poprze dnia, kiedy i tak bedzie to za 18 lat. Obywatel odpowiada, że to bardzo ważne, bo na 11:00  wlaśnie 17 września 1981 ma już ustalony termin odbioru samochodu.

Optymistyczne w tym wszystkim jest to, że kiedy sytem socjalistyczny doprowadzony został do absurdu to się rozpadł. Pozostaje mieć nadzieję, że ten absurdalny sytem tzw. ochrony zdrowia też niedługo się rozpadnie (podobnie jak system tzw. ubezpieczeń społecznych). 

13 grudnia 2009r.

"Zdaniem Wałęsy kapitalizm nie jest systemem odpowiednim dla XXI i XXII wieku. - Nikt nie zgodzi się z tym, że 10 proc. osób ma majątek odpowiadający 90 proc. całego globalnego majątku - powiedział były prezydent. Jego zdaniem rewolucji raczej nie będzie, ale wyborcy mogą popierać demagogów i populistów, którzy w różny sposób "rozdawać" będą to, co posiada 10 proc. najbogatszych. - W tej sposób ten system ekonomiczny zostanie zrujnowany - ocenił Wałęsa. 
Według niego, aby populiści nie doszli do władzy, potrzebne jest potrojenie liczby właścicieli majątku. - Trzy razy więcej właścicieli jest w stanie wraz utrzymać ten system. (...) Dlatego trzeba zablokować rozwój wielkich firm - powiedział. Wyjaśnił, że można to zrobić np. wprowadzając odpowiednie regulacje podatkowe.
" - 'Wałęsa: zablokować rozwój wielkich firm, promować małe', wp.pl. 16.11.2009
Takie słowa słyszeliśmy w przeszłości wielokrotnie. Jak to mawiał Mark Twain: "Pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone".
A Pan porezydent już kiedyś dawał wszystkim Polakom po 100 mln złotych oraz obniżał ceny o 100%.

26 listopada 2009r.

"Luty 2008, bytomski rynek szary, przygnębiający. W siedzibie Centrum Sztuki Współczesnej "Kronika" - jednej z najbardziej znanych polskich galerii - debatują: socjolodzy Kinga Dunin i Sławomir Sierakowski, filozof Marek Cichocki i publicysta Jacek Żakowski. Temat: "Lewica po stronie prawdy". Na spotkanie z okazji otwarcia śląskiego oddziału Krytyki Politycznej przyjechało kilkadziesiąt osób z całego województwa.
Goście przerzucają się "paradygmatami" i obcymi nazwiskami, rozmowa coraz bardziej hermetyczna, słuchacze kręcą się niecierpliwie na krzesłach.
W końcu jakiś chłopak wstaje i mówi: - Ludzie, przestańcie pierdolić, jesteście na Śląsku! " 'Artyści od brudnej roboty', wyborcza.pl, 23.11.2009
Jakże często przydałby się taki 'chłopak ze Śląska' by powiedział prawdę wielu dyskutantom w różnorakich mediach, ale  także (a może przede wszystkim?) politykom.

25 listopada 2009r.

"Wśród etatowych związkowców pracujących w państwowej spółce miedziowej KGHM są tacy, którzy zarabiają brutto ponad 22 tysiące miesięcznie. Do tego dostają służbowe auta, kilka tysięcy na paliwo, trzynastki, deputaty węglowe itp. Na przywileje idą grube miliony - dowiedział się "DZIENNIK Gazeta Prawna".

"DZIENNIK Gazeta Prawna" dotarł do wewnętrznej dokumentacji KGHM: listy płac związkowców. Tylko w ubiegłym roku KGHM, spółka skarbu państwa, przekazała na funkcjonowanie związków 8,2 mln zł. Z tego 7,5 mln zł poszło na wynagrodzenia etatowych działaczy.
Z listy tej wynika, że związkowcy-rekordziści zarabiają po 275 tysięcy brutto rocznie - ponad 22 tysiące miesięcznie. Tyle, ile dobry menedżer po wyższych studiach w prywatnej korporacji. Za etaty nie płacą związki, tylko KGHM.
Na wysokich pensjach działaczy w KGHM się nie kończy. Dodatkowo na trzynastki, czternastki, deputaty węglowe, nagrody świąteczne i "ołówkowe" KGHM wydaje grube miliony." 'Pensja związkowca w KGHM', dziennik.pl, 22/1102009

Nic nie mam przeciwko tak wysokim pensjom związkowców, tylko niech to będzie finansowane z dobrowolnych składek związkowców a nie wpisywane w koszty firmy, co w naturalny sposob odbija się na zwiększeniu cen produktów.

25 listopada 2009r.

'Władze miasteczka planują zastąpić policjantów Lake County Sheriff's Department.quot; - 'Chcą pozbyć się policji z miasta', FaktyChicago.pl,17.11.2009
"Władze miasteczka Highwood w Stanach Zjednoczonych z powodu oszczędności chcą zastąpić policjantów ochroniarzami. Utrzymanie 12 osobowego komisariatu kosztuje blisko 1,5 miliona dolarów rocznie. Miasto szuka natomiast oszczędności." RMF.fm, audio
Martwi zarówno postawa mieszkańców jak i reporterów. Ta powszechna niewiara w skuteczność zaangażowanej prywatnej agencji ochrony jest chyba wynikiem daleko idacej indokrynacji instytucji rządowych oraz braku wzorców, że prywatna agencja ochrony może być i tańsza i skuteczniejsza.

25 listopada 2009r.

"Rząd chce zapłacić składkę unijną z pieniędzy, które wcześniej przekazała nam Bruksela. Resort finansów zapewnia, że dopłata do składki nie odbije się na wypłatach dotacji z Unii ", 'Składkę do Unii zapłacimi pieniedzmi z Brukseli', wyborcza.pl, 18.11.2009 Fizycy dowodzą, że niemożliwe jest zbudowanie perpetum mobile. Biedacy, nie wiedzą, że ich wysiłki idą na marne. Politycy pokazują z łatwością, że jest to możliwe.
I tak od wielu dziesięcioleci żyjemy w złudnym przekonaniu, że rząd i politycy dbają o nasz interes (przelewając z pustego w próżne).

Ale to nie jedyne 'perpetum mobile' jakie wymyślili politycy. Pierwsze z brzegu:
Płacimy na emerytury, duża ich cześć z nich jest przekazywana OFE, te kupują obligacje rządowe, a pieniądze uzyskane z ich sprzedaży rząd przekazuje ZUS by miał z czego płacić emerytury.
Chińczycy dostają za swoje towary dolary amerykańskie, nie mając co z nimi zrobić kupują (bezpieczne?) obligacje rządu amerykańskiego i kółko sie zamyka.

25 listopada 2009r.

"Premier Australii i szef opozycji wspólnie przeprosili wczoraj za cierpienia pół miliona dzieci, które w latach 1930-70 siłą umieszczono w sierocińcach, gdzie były często molestowane i zmuszane do niewolniczej pracy", 'Australia kaja się za piekło sierocińców', wyborcza.pl, 17.11,2009 Zwykle po kilkudziesieciu latach okazuje się jak 'dobre' są działania rządu. Znów muszę napisać,że to kolejny, jeden z wielu tysięcy przykładów, jak kierowane dobrymi intencjami działania rządów zmieniają się w piekło dla wielu ludzi. Możnaby mnożyć tego typu przykłady (tutaj chyba Szwecja jest najlepszym przypadkiem, gdzie nagminnie sądy orzekają o odebraniu dzieci rodzicom 'ze względów społecznych'.) W Polsce też nie brakuje przykładów, ostatnio przeczytany: " ... przypominają historię małej Róży, którą w lipcu tego roku zabrano rodzicom, bo kurator orzekł, że są niezaradni, a w domu panuje bałagan.
Prezes Towarzystwa Nasz Dom Tomasz Polkowski spotkał się z przypadkami, kiedy dzieci zabierano rodzicom, bo mieli za małe mieszkanie, chorowali na depresję albo dlatego, że dziecko było niedożywione." 'Dzieci zbyt łatwo odbierane', wyborcza.pl, 16.11.2009.
Oni wiedza lepiej: 'Zabrali niemowlę rodzicom', onet.pl, 24.11.2009

25 listopada 2009r.

"Każdy samochód zostanie wyposażony w specjalne urządzenie połączone z transponderem nawigacji satelitarnej GPS. Będzie ono mierzyć, ile kilometrów przejedzie samochód, dokąd i o jakiej porze dnia. Te dane zostaną przesłane do urzędu skarbowego, który następnie wystawi kierowcy rachunek - opisano działanie nowego systemu w komunikacie holenderskiego ministerstwa transportu.", 'Holandia opodatkuje każdy kilometr jazdy samochodem', wyborcza.pl, 13.11.2009. Tak zwykle się zaczyna, pozornie racjonalna argumentacja. Dzięki czemu ludzie zaakeptują propozycją. Po kilkunastu latach okaże się, że to był drobiazg, że w istocie chodziło o coś znacznie ważniejszego, tzn. możliwość coraz to większej kontroli obywateli. Wielki Brat czeka tuż za rogiem.

25 listopada 2009r.

"Rok temu Centrum otworzyło przy szpitalu hotel. Mieli nocować tam pacjenci, którzy przyjeżdżają spoza Bydgoszczy na radioterapię. - Często są to osoby całkiem sprawne - mówi dyrektor Pawłowicz. - Mają napromieniania np. z powodu nowotworowych zmian w płucach czy innych narządach. Od strony medycznej taki chory jest angażowany kilkanaście minut dziennie, bo tyle trwa napromienianie. Bydgoszczanie wracają do domu, a pacjenci spoza miasta leżą w szpitalu.
W Centrum rocznie podawanych jest radioterapii 3,5 tys. pacjentów. Doba na oddziale kosztuje Narodowy Fundusz Zdrowia średnio 600 zł. W hotelu byłoby to tylko 150 zł, bo odpada całodobowa opieka medyczna i pielęgniarska.
Pacjent na radioterapii leży kilka tygodni. Dzisiaj w Bydgoszczy trzeba czekać w kolejce na naświetlania nawet do dwóch miesięcy. - To kolejka do łóżka, bo aparatów do napromieniania mamy wystarczająco dużo - mówi Pawłowicz. Kolejkę miało rozładować 75 łóżek w hotelu.
Pawłowicz, który od dwóch lat jest senatorem PO, przekonywał do swojego pomysłu prezesa NFZ. Nie przekonał. Radni wojewódzcy wysłali apel do Ministerstwa Zdrowia o wprowadzenie hotelu do katalogu świadczeń finansowanych przez Fundusz. Resort się nie zgodził. 
- Finansowanie świadczeń towarzyszących leczeniu, takich jak zakwaterowanie i wyżywienie, może się odbywać wyłącznie w zakładach opieki zdrowotnej - tłumaczy Piotr Olechno, rzecznik ministerstwa. Ustawa o zakładach opieki zdrowotnej nie przewiduje funkcjonowania tzw. hoteli lekkich stanów.
Może więc należy zmienić ustawę? - Wprowadzania zmian w najbliższym czasie resort nie przewiduje - usłyszeliśmy.
Prof. Jacek Jassem, kierownik Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego oraz ekspert Europejskiego Towarzystwa Radioterapii Onkologicznej, uważa, że 90 proc. chorych nie musi trafiać na szpitalny oddział: - Mogą być leczeni w trybie ambulatoryjnym lub hotelowym. Tak jest w USA i Europie Zachodniej. Pobyt w szpitalu to przeżytek. NFZ bezrefleksyjnie płaci za niepotrzebne hospitalizacje. Problem można szybko rozwiązać i powstrzymać wyciek pieniędzy.
", 'Szpital nie na nasze zdrowie', wyborcza.pl, 7.11.2009
To jeden z tysięcy przykładów marnotrawienia pieniędzy w państwowych instytucjach. Jak liberałowie mówią,że działania rządowe sa nieefektywne,pełne marnotrawstwa i choćby dlatego należy się odwołać do mechanizmów rynkowych, to wielu sprzeciwstawia się temu. Nie dziwota,, że zwykle słyszymy nawołania,   że należy zwiększyć nakłady na jakies dzialania rzadowe (np. na służbe zdrowia) bo inaczej system się załamie. Ten proces jest jak kula śnieżna. Czy kiedyś się opamiętamy?

25 listopada 2009r.

"23 września europejscy rolnicy wylali na miejskie ulice, pod oknami urzędów, ok. 40 mln litrów mleka. To była ich pierwsza od lat skoordynowana akcja protestacyjna. Wszystko dlatego, że średnia cena mleka w skupie spadła poniżej 15 eurocentów, podczas gdy jeszcze w 2007 r. wynosiła 32 eurocenty za litr. Rolnicy twierdzą, że obecne ceny skupu są niższe od kosztów produkcji. . Mleka w proszku Unia zgromadziła już ok. 380 tys. ton, czyli ponad połowę rocznej unijnej produkcji. To gigantyczna góra, której prędzej czy później Unia musi się pozbyć. Rosną też zapasy masła, choć w nieco wolniejszym tempie - w magazynach leży już ok. 200 tys. ton, czyli ok. 10 proc. rocznej produkcji." - 'Rolnicy na ulicach, europejskie mleczarstwo może upaść', wyborcza.pl, 18.10.2009 To nie dziwi. Tak jest zawsze kiedy ręcznie steruje się gospodarką - zawsze jest czegoś za mało, albo za dużo. Najsmutniejsze jest to,że poprzez taką 'wspólną politykę rolną' (CAP) ubożeją ci najbiedniejsi rolnicy w krajach Afryki i Azji. Tego CAPa trzeba zlikwidować (tylko proszę mi nie imputować,że nawołuję do morderstwa).
A może jest on już trupem, tylko o tym jeszcze nie wiemy, bo go stale reanimuję i sztucznie trzymają przy życiu?

21 października 2009r.

"Czy tak mówią ludzie, którzy są liberałami z przekonania? A może ci, którzy radzą sobie sami, bo nie mają zaufania do wspólnoty i po prostu nie wierzą w sens wspólnego działania? Za poglądami, które głoszą bohaterowie Gadomskiego, kryje się wizja społeczeństwa w stanie wojny wszystkich ze wszystkimi - społeczeństwa "w stanie natury", przed cywilizacją, takiego, jakie wyobrażał sobie w XVII w. David Hume. To wizja darwinowskiej walki o przetrwanie- jak nie oszukasz innych, oszukają ciebie, jak będziesz miękki, to cię zgniotą....
Przecież liberalizm na tym nie polega. Państwo liberalne to nie takie, w którym wspólnota nie istnieje! Płacenie podatków to akt zbiorowej solidarności, która opłaca się wszystkim.

Być może właśnie niechęć do zbiorowego działania leży u podstaw bardzo niskiej innowacyjności polskiej gospodarki, która wychodzi we wszystkich międzynarodowych badaniach. Wprowadzanie nowych technologii (nie mówiąc o ich wymyślaniu) udaje się zazwyczaj w dużych organizacjach, bo wymaga skomplikowanego podziału pracy, dobrej współpracy grup ekspertów, menedżerów itd. Trudno jest jednak zbudować dużą organizację w środowisku, w którym nikt nikomu nie ufa i w którym wszyscy razem z zasady nie ufają instytucjom. Kiedy pracownikowi się nie ufa, wydajność kuleje - każdemu trzeba cały czas patrzeć na ręce, a kontrola kosztuje (i często się nie sprawdza).
Jaki racjonalny człowiek będzie inwestował w drogie, skomplikowane i ryzykowne przedsięwzięcia, które zwracają się po latach, jeśli żyje z głęboko ugruntowanym przekonaniem, że "prędzej czy później i tak w końcu ktoś mnie oszuka"? Społeczeństwo, w którym każdy chce każdego wykorzystać i że mogę ufać tylko sobie, żonie i szwagrowi - a już z tym szwagrem to tak naprawdę nie wiadomo - jest skazane na mały biznes. Nawet bardzo mały." - 'Bohaterowie mimo woli', wyborcza.pl, 12.10.2009

Uderz w stół a nożyce się odezwą! Tekst Adama Leszczyńskeigo byłby dobrym uzupełnieniem artykułu Witolda Gadomskiego (patrz poniżej) gdyby nie ta jego 'wrażliwość społeczna'.
Adam Leszczyński ma jakieś dziwne wyobrażenie o liberaliźmie i rynku. System wolnorynkowy jest na prawdę najbardziej pokojowym systemem jaki wymyślił człowiek, tam na prawdę nie ma miejsca na 'wojnę wszystkich ze wszystkimi'. Liberalizm tworzy wspólnotę - proponuje przeczytać, albo może przypomnieć sobie (?), 'O demokracji w Ameryce', Alexisa Tocquevilla. A jako dalszy komentarz niech posłużą słowa prezydenta USA Grovera
Clevelanda, który był bardzo popularny wśród obywateli, ale nie cieszył się popularnością polityków i biznesmenów. Miał on odwagę zawetować wiele ustaw według niego szkodliwych społecznie. Jedna z nich było weto kredytu kongresowego na zakup ziarna dla Teksasu nękanego suszą. Powiedział on:
"Zawsze można polegać na przyjaźni i dobroci naszych obywateli, że pospieszą z pomocą ich współbraciom w potrzebie. . Pomoc rządu federalnego w takich przypadkach rozbudza oczekiwania ojcowskiej troski ze strony państwa i osłabia to, co jest naszą narodowa cechą - czyli upór. Jednocześnie uniemożliwia wyzwolenie w ludziach tych dobrych uczuć i takiego postępowania, jakie umacniają więzy wspólnego braterstwa."

Nie komentuję tezy o przyczynach niskiej innowacyjności polskiej gospodarki. Opinia,że wynika to z niechęci Polaków do 'zbiorowego działania' powaliła mnie z nóg i musze troche ochłonąć. Podobnie jest z tezą, że 'skazani jesteśmy na mały biznes'. Panie Redaktorze, w gospodarce rynkowej jest miejsce na duży i mały biznes - one się po prostu wzajemnie uzupełniają!

20 października 2009r.

"Prawdziwy polski liberał? Pracuje kilkanaście godzin na dobę, z kasy firmy bierze sobie mniej, niż płaci pracownikom, na państwo nie liczy. Wie, że jego los zależy tylko od niego. Polski drobny przedsiębiorca. ... To najniższa i najliczniejsza warstwa blisko dwumilionowej klasy przedsiębiorców wyrosłej w ostatnich dwu dekadach, gdy zniesione zostały ograniczenia krępujące prywatną inicjatywę. To klasa zróżnicowana pod względem majątków, dochodów, stylu życia, poglądów politycznych. Ludzi należących do niej łączy jedno - są ukształtowani przez rynek. Wiedzą, że ich los zależy od nich samych. Nie liczą, że pomoże im państwo.
- Niczego od rządu nie oczekuję. Im mniej robi, tym lepiej - mówi Piotr ... właściciel kilku firm zatrudniających kilkadziesiąt wysoko wykwalifikowanych pracowników.
Piotr uważa, że ma niewiele pożytków z państwa. Jego dzieci chodziły do szkół prywatnych, za które płacił, teraz są na płatnych studiach. Jak większość przedsiębiorców w niewielkim stopniu korzysta z państwowych usług, które finansuje swymi podatkami. Nie ma czasu na kolejkę w przychodni, leczy się wraz z całą rodziną prywatnie. Na ZUS płaci niewielką składkę, traktuje ją jak podatek. Emeryturę swoją i żony sfinansuje oszczędnościami.
- Mam wrażenie, że za te pieniądze otrzymuję od państwa bardzo niewiele - mówi. - Jeżdżę po fatalnych drogach, choć państwo bierze z mojej kieszeni pieniądze na ich budowę i utrzymanie. Urzędnicy, z którymi mam nieprzyjemność się stykać w urzędzie skarbowym lub w gminie, traktują mnie jak uciążliwego petenta, choć żyją za moje podatki. Prosta rejestracja spółki w sądzie zabiera godziny, nikogo nie obchodzi, ile w ten sposób tracę. Państwo nie zapewnia mi nawet bezpieczeństwa. Co miesiąc płacę 200 zł firmie chroniącej dom.
Piotr do kasy państwa wpłaca rocznie 10 mln zł - głównie w postaci VAT.
- Nie jestem prymitywnym kapitalistą, wiem, że jest coś takiego jak społeczna solidarność, że państwo jest wartością, za którą trzeba płacić. Ale nasze państwo lekceważy tych, którzy dają pieniądze, a poważnie traktuje tylko tych, którzy biorą. . Do polityków Piotr ma stosunek lekceważący.
- Są pasożytami, nic nie produkują i do niczego nie służą - mówi. - Żyją z moich pieniędzy i uważają, że robią mi łaskę, gdy zajmują się jakąś ustawą, rzekomo korzystną dla przedsiębiorców. Najlepiej, gdyby się mną nie zajmowali. .
Własna firma to najlepsza lekcja ekonomii rynkowej - mówi Agnieszka. - Pierwsza rzecz, którą szybko zrozumiałam, jest taka: nic nie jest za darmo. Agnieszka jest lekarką, ale od kilku lat działa jako jednoosobowa firma. .
Jedynie 13 proc. ankietowanych uważa, że podatki dla przedsiębiorców są za wysokie. Reszta jest zdania, że powinni płacić relatywnie więcej niż pracownicy (PBS na zlecenie Ernst & Young i "Gazety Prawnej", luty 2008 r.). Według badań Instytutu Spraw Publicznych z 2004 roku tylko 27 procent Polaków było przekonanych o uczciwości przedsiębiorców, a niewiele ponad jedna trzecia była zdania, że pracują oni więcej niż przeciętny pracownik. Wprawdzie nastawienie do prywatnego biznesu stopniowo się poprawia (pokazują to kolejne badania ISP, a także instytucji regularnie monitorujących opinię publiczną), ale wciąż pokutuje stereotyp przedsiębiorcy, który sukces zawdzięcza raczej przywilejom lub cwaniactwu niż własnym cnotom.
Nie zamierzam tego stereotypu zastępować przeciwnym. Chcę tylko zauważyć, że ukształtowanie się znaczącej grupy ludzi niezależnych finansowo, żyjących na własny rachunek i własne ryzyko, niezwiązanych z instytucjami i strukturami państwa jest fenomenem dla Polski znaczącym i stanowczo niedocenianym. W dużym stopniu udało się - przynajmniej w warstwie ekonomicznej - odwrócić skutki upaństwowienia społeczeństwa. Dzięki temu udało się uruchomić pokłady energii gospodarczej uwiązane wcześniej w państwowych strukturach.
Nie są społecznie zorganizowani, może dlatego, że nie mają zaufania do wszelkich struktur. Organizacje pracodawców, izby gospodarcze skupiają tylko kilka procent przedsiębiorców.
W większości przedsiębiorcy są zagorzałymi, czasami skrajnymi liberałami. Na ogół nieuświadomionymi, gdyż nie mają czasu, by zastanawiać się nad systemem wartości i nad relacjami ze światem polityki. W wyborach nie głosują jednolicie, choć w ogromnej większości popierają rozwiązania liberalne - niższe podatki i mniejsze wydatki państwa, ograniczenie socjalnego parasola i państwowych regulacji w gospodarce. Mogą być silną przeciwwagą dla elektoratu socjalnego i tych, którzy żyją na koszt państwa. Choć od rozpoczęcia transformacji minęły już dwie dekady, polityczne wpływy klasy przedsiębiorców są wciąż słabe. Ale to się może zmienić, jeśli znajdą się politycy, którzy zechcą uczciwie reprezentować interesy tej młodej klasy." - 'Na własny rachunek', wyborcza.pl, 2.10.2009

Polskiemu przedsiębiorcy powinniśmy wystawić pomnik! To stale będę powtarzał. Tekst Witolda Gadomskiego potwierdza to moje przekonanie.
Pocieszające jest to, że drobny polski przedsiębiorca coraz częsciej dochodzi do wniosku, że płacąc ogromną daninę państwu, w zamian dostaje bardzo niewiele. Może ta postawa stanie się powszechną i zaczniemy domagać sie od państwa by wreszcie wypełniało to co do niego należy a gospodarce dało po prostu spokój (jak to ujął Pan Piotr: "
Niczego od rządu nie oczekuję. Im mniej robi, tym lepiej".
A może kiedyś będziemy mogli żyć w sytemie kiedy państwo nie będzie nam już potrzebne?

19 października 2009r.

Od nowego sezonu żużlowcy będą używać nowych tłumików, bo dyrektywy unijne zakładają obniżenie liczby decybeli, na które narażeni mogą być mieszkańcy. Na stadionach będzie ciszej, ale czy atrakcyjniej? - Nie wydaje mi się, hałas to nieodłączny element tego sportu - mówi Zenon Plech, legenda polskiego żużla. . Dyrektywa Unii Europejskiej 2002/49/WE zakłada, że mieszkańcy wspólnoty nie mogą być narażeni na więcej niż 85 decybeli, a nocą na 65 decybeli. Tłumiki, których w ostatnich latach używali żużlowcy, nie spełniają tych norm, wyciszają bowiem warkot motocykla tylko do 98 decybeli. Ponieważ nie ma już możliwości, aby speedway uniknął "procesu wyciszania" (inne sporty motorowe też objęły zmiany), od nowego sezonu będzie obowiązywał nowy rodzaj tłumików.", 'Żużlowcy pojadą nadal w lewo i bez hamulca, za to ciszej', wyborcza.pl Kolejny pomysł biuriokratów, w stylu 'żarówek' (patrz poniżej). To, ze smaczkiem żużla jest m.in. ryk silników to biurokratów nie obchodzi. Ani się obejrzymy a zaczniemy być pozbywani wszelkich przyjemności życia bo biurokraci uznaja, ze nasze zachowanie nie jest zgodne z normami europejskimi i dyrektywami.
Najlepiej rządzić dyrektywami. Zaczyna się od prostych 'żarówek' i 'żużla', a skończy na totalnej inwigilacji, nakazów i zakazów, co wolno i czego nie wolno. Socjalizacja UE staje sie coraz bardziej dokuczliwa. Czy Bruksela się opamięta? Watpię.
Wydawanie dyrektyw to dobrze płatna robota -  o zarobkach Komisarzy UE - 'Barroso zarabia tyle ile Obama',


Proponuje też, jako odtrutkę, poczytać 'Zmiany klimatyczne i rasizm oświetleniowy', interia.pl

18 października 2009r.

"Co to jest - wisi u sufitu i grozi? Żarówka firmy Osram. Ten stary żart stał się niestety faktem i żarówki nam naprawdę grożą. Lecz nie te tradycyjne, tylko tzw. energooszczędne. Lobbyści reprezentujący producentów tzw. energooszczędnych świetlówek przeforsowali w Komisji Europejskiej pomysł wyeliminowania z rynku tradycyjnych żarówek. . Pod koniec 2012 r. żarówki zobaczymy tylko w muzeum, a kupimy najwyżej na czarnym rynku. . European Lamp Companies Federation (ELCF), organizacja branżowa skupiająca producentów 95 proc. żarówek w Europie (w jej skład wchodzą m.in. Philips, Osram i General Electric), od lat bombardowała opinie publiczną danymi, ile to dwutlenku węgla uda się zredukować dzięki wymianie starych żarówek na nowe. W tym celu ELCF powołała kolejna organizacje - New Lamp Industry Initiative, czyli Inicjatywę Przemysłu na rzecz Nowych Żarówek, która lobbowała bezpośrednio w Komisji Energetyki. . W 2008 r. przychody grupy Osram wyniosły 4,6 mld euro, z czego ponad połowa pochodziła ze sprzedaży produktów energooszczędnych. . kompaktowe świetlówki dają światło niebieskawe, przez większość osób odbierane jako zimne i nieprzyjemne. Tymczasem żarówka świeci światłem najbardziej zbliżonym do słonecznego i odbieramy je jako przyjemne i naturalne. Tak wiec urzędowo jesteśmy przymuszani do kupowania produktów psujących nie tylko stan naszego portfela, lecz również samopoczucie. . W pomieszczeniach oświetlonych świetlówkami inaczej widzimy kolory. Skutek? Mamy pretensje do malarza, że kolor na ścianie nie wyszedł taki jak zamówiony w sklepie, bledną dywany i arrasy, a najbardziej radosne dzieła impresjonistów wyglądają jak namalowane podczas artystycznej depresji. Świetlówki nie nadają się do oświetlania pomieszczeń, w których bywa zimno, bo przy niskiej temperaturze świecą bardzo słabo. Oznacza to, że rolnik, który w oborze zainstaluje energooszczędne światło, chcąc w mroźny poranek wydoić krowy, i tak będzie musiał przyświecać sobie świeczka. . Aspekt oszczędnościowy rewolucji żarówkowej jest bardzo wątpliwy. Według kalkulatora oszczędzania energii firmy Osram, oświetlając pokój zwykła żarówką 100 W, zapłacimy przez rok ok. 42 zł, a używając jej odpowiednika, czyli energooszczędnej świetlówki 21 W, zapłacimy niecałe 9 zł. Ponad 30 zł oszczędności na jednej żarówce to brzmi pięknie. Ale według danych Krajowej Agencji Poszanowania Energii fakt ten ma małe znaczenie dla domowego budżetu. Oświetlenie stanowi na ogół ledwie 2 proc. zużywanej w mieszkaniu energii. Więcej oszczędności przyniesie nam wyłączanie telewizora i radia z trybu stand-by albo wymiana urządzeń AGD na te o klasie energetycznej A+. . Po żarówkach eurourzędnicy gotowi jeszcze zdelegalizować nie tylko klimatyzacje, ale nawet wanny, w których zużywa się więcej wody niż w kabinie prysznicowej. Na razie niech ostatni zgasi światło. Może to wystarczy." , 'Nie zabierajcie nam żarówek!',  Wprost

Oni wiedzą lepiej. To aż trudno komentować.
"Jak przekonują producenci - "nowoczesne świetlówki dają światło, które niemal dorównuje jakością tradycyjnym żarówkom". Choć dla niektórych "niemal" robi wielką różnicę....", ('Wymiana żarówek - ekologia czy biurokracja?', Polityka) - lobbujące firmy, jeśli widzą,że w rządach i politykach maja sprzymierzeńca, są  stanie udowodnić wszystkoi byleby tylko zarobić spore pieniadze (z których część zwykle wraca do partii politycznych). Jestem przekonany, ze gdyby państwo nie przyzwalalo na to i nie staralo sie regulować każdą sferę naszego zżcia, to firmy 'grałyby inna nutą'.
Najsmutniejsze jest to,że wiele wskazuje na to, że ta 'zaraza' będzie się rozprzestrzeniała. "
W Stanach Zjednoczonych Ameryki, a konkretnie w stanie Kalifornia, specjalna komisja energetyczna rozważa wprowadzenie całkowitego zakazu sprzedaży niektórych typów telewizorów HD. Jak donosi LA Times, z obiegu mają wypaść te modele, które pochłaniają dużo energii elektrycznej. . Według Kalifornijskiej Komisji Energetycznej, wyeliminowanie z rynku "energożernych" telewizorów HD pozwoli zaoszczędzić 8,1 miliarda dolarów przez następne 10 lat. Trik w tym, że oszczędności wyliczono nie dla konsumentów, a dla dostawców energii elektrycznej. Dzięki zakazowi, właśnie tyle będą mogli zachować w kieszeniach, zamiast modernizować linie energetyczne, czy elektrownie." 'Europa daje bany ...", wyborcza.pl
Może faktycznie  lepiej juz od razu kazać nam używać  świeczek?

16 października 2009r.

"Jesteśmy z przyszłości. Ponad ćwierć wieku temu byliśmy, kiedy pisaliśmy i głosiliśmy, że w Polsce będzie wolny rynek i wolność gospodarcza. Byliśmy przekonani, że "ustroje upadają nie dlatego, że są okrutne tylko dlatego, że bankrutują", co wcześniej zauważył profesor Norton Cecil Parkinson. Naszą misją było i jest wspieranie gospodarki wolnego rynku zbudowanej na własności prywatnej, swobodzie umów i ogranicznonej interwencji rządu oraz na fundamencie moralnym. Wspieramy również budowanie wolnego i odpowiedzialnego społeczeństwa. ...
Ale naprawdę to nie my i nie politycy zmienili nasz kraj, tylko przedsiębiorcy i wolność. To "Kontrrewolucja straganów", czyli stworzenie od pięciu do sześciu milionów nowych miejsc pracy przez powstałe z dnia na dzień dwa miliony prywatnych przedsiębiorstw, uratowały w Polsce demokrację. Rzesze ludzi masowo traciły zajęcie w zbankrutowanych sektorach socjalistycznej gospodarki. Gdyby nie praca w eksplodującej rozwojem prywatnej gospodarce zostałyby im tylko ulice i bunt. Niebywała wolność, która odblokowała przedsiębiorczość zaowocował "polskim cudem gospodarczym", ostatnim cudem w końcu XX wieku na Świecie.  Gospodarka ładu spontanicznego szybko stała się ofiarą fasadowej demokracji nie zabezpieczonej przed rozszerzaniem się władzy rządów.  Wolność ekonomiczna jest systematycznie od blisko dwóch dekad odbierana a przedsiębiorczość metodycznie prześladowana. ...
Mimo tych zagrożeń wierzymy, że jesteśmy wysłannikami przyszłości, którą ponownie przepełni wolność. Za naszego życia runął totalitarny Związek Radziecki i system komunistycznych dyktatur. Jego wojska udało nam się po kilkudziesięciu latach wyprowadzić z Polski. Czy za tem nie uda się nam przywrócić wolności takiej jaką kochamy i rozumiemy? Zapamiętajmy słowa Jerzego Stanisława Leca. "Tylko z jedynego systemu nie wydobędziemy się długo: ze słonecznego". Przesłanie Zarządu Centrum im. Adama Smitha na XX-lecie Centrum
Warto przeczytać całość 'Przeslania Zarządu CAS' - polecam
Noble 2009 Mój komentarz do Pokojowej Nagrody Nobla przyznanej prezydentowi Obamie.

A tutaj  komentarz do Nagrody z Ekonomii (też  na stronie PAFERE).

13 października 2009r.

"W ubiegłą środę IBM, światowy potentat w branży elektronicznej, ogłosił, że nowe centrum informatyczno-usługowe otworzy właśnie we Wrocławiu. Taka inwestycja to dla miasta nie tylko prestiż, ale przede wszystkim około trzech tysięcy miejsc pracy. Negocjacje rządu, władz samorządowych i wrocławskich uczelni z IBM trwały kilka miesięcy. Amerykanów do Wrocławia zachęcono m.in. pakietem ulg, jakie dostanie na starcie koncern. Jednym z atutów miasta było to, że koncern będzie miał siedzibę w specjalnej strefie ekonomicznej. ... Dla firmy oznacza to przede wszystkim zwolnienia z podatku CIT.', 'Miejska strefa dla IBM w ekspresowym tempie', wyborcza.pl, 6.102009r Kolejny fetysz, tzw. 'miejsc pracy'. W imie ładnie brzmiącgo hasła 'tworzenia nowych miejsc pracy' urzędnicy gotowi są marnotrawić ogromne publiczne pieniądze.
A gdzie zasada 'równości podmiotów gospodarczych'? Czy działania władz są zgodne z zasadą swobodnej konkurencji? Tego, że dzięki takim działaniom władz nie powstanie kilka tysięcy nowych miejsc pracy w małych firmach juz nikt nie zauważy! Warto może poczytać Frederica Bastita esej pt. 'Co widać i czego nie widać.'

7 pażdziernika 2009r.

"Mieszkańcy ul. Pszczelarskiej na Ołtaszynie mieli dość bezczynności urzędników i postanowili ich wyręczyć. Zrobili składkę i wybudowali sobie chodnik. Magistrat twierdzi, że to samowola i trzeba go rozebrać. Innego zdania jest inspektor nadzoru budowlanego. ... Trzy rodziny złożyły się i za 15 tys. zł wynajęła ekipę budowlaną, a ta w trzy dni wyrównała drogę i położyła chodnik. Wykonawca prac, firma Hydrobudowa, kazał nam rozebrać chodnik - mówi Dominika Blok. - Dał nam czas do przyszłego poniedziałku. Jeśli tego nie zrobimy, zagroził, że wjedzie z ciężkim sprzętem. W Biurze Funduszu Spójności dowiedzieliśmy się, że legalizacja chodnika pod żadnym pozorem nie jest możliwa. - Mieszkańcy wybudowali chodnik, łamiąc prawo - tłumaczy Iliana Arent-Rabiej z BFS. - Wykonawca zwrócił się do nich, by go rozebrali, bo zobowiązany jest oddać inwestycję zrealizowaną zgodnie z projektem. A projekt budowy kanalizacji na ul. Pszczelarskiej zakładał jedynie odtworzenie nawierzchni z tłucznia. Biuro poradziło mieszkańcom, by rozebrali chodnik i zbudowali go ponownie, tym razem legalnie. - Poinformowaliśmy, że chodnik mógłby powstać na przykład w ramach inicjatyw lokalnych. Część kosztów poniosłaby wtedy gmina, a część mieszkańcy - mówi Rabiej.", 'Chodnik na Pszczelarskiej wyrzucony w błoto', wyborcza.pl, 6.10.2009 To się nazywa 'państwo obywatelskie', 'władza bliżej obywatela', 'przyjazne państwo', ...
Nie ważne jest by ludziom żyło sie wygodniej, ważne jest, że coś nie zostało zrobione zgodnie z przepisami i bez uzgodnienia z urzędnikami (co z pewnościa trwaloby co najmniej kilka miesiecy, a przez cały ten czas ludzie brodziliby w błocie).
Najśmieszniejsze, i najsmutniejsze jednocześnie, jest to, że urzędnicy proponują rozbiórke chodnika i ponowne jego położenie - a, że za te pieniądze możnaby zbudowac chodnik na innej ulicy , to już jest  nieważne.

Prosze zauważyć, że mieszkańcy ul. Pszczelarskiej zrobili całą robotę w ciagu trzech dni i za 15 tys złotych. Śmiem twierdzić,że sam projekt zlecony przez urzędników kosztowałby więcejniż 15 tys. zł! Nie mówiąc już o tym, że położenie chodnika zlecone przez urzędników trwałoby co najmniej kilka tygodni.

Skąd się bierze ten fetysz papierów, projektów, podpisów? Przecież niektóre rzeczy można zrobić po prostu  na 'zdrowy rozum'. Każdy kto cokolwiek robi w domu wie, że w większościu przypadków remontu wystarczy pogadać z fachowcem a on zobi to co potrzeba, ot tak po prostu: popatrzy, pomysli i po kilku dniach pracy sprawa jest załatwiona.

7 października 2009r.

"Powiedzą w tym miejscu niektórzy, to wszystko bardzo piękne, ale to przecież zysk, a nie jakieś abstrakcyjne wartości, jest głównym celem istnienia każdej firmy. Otóż nie, nie zgadzam się. Zysk jest oczywiście koniecznością, bez której firma umiera, tak jak organizm bez pożywienia. Ale konieczność nie musi być celem. Kto nie je - umiera. Ale kto żyje, aby jeść, ten ma życie krótkie i ubogie. Z firmami jest podobnie. Ostatni rok dał aż nadto wiele dowodów tej prawdy.  ... Spotykamy się też często z poglądem, że etyka w biznesie to bardzo piękna zasada, ale całkowicie niepraktyczna. To też nieprawda. Już Emmanuel Kant pisał, że etyka jest wiedzą praktyczną. Jeżeli nie żyjemy z dnia na dzień, jeżeli niesiemy dzieło pokoleń przeszłych z myślą o pokoleniach przyszłych, wtedy etyka jest nie tylko praktyczna, ale jest koniecznym warunkiem przetrwania. Jest receptą na sukces i na osobiste szczęście.", 'Blikle: Moje przesłanie do przedsiębiorców', wyborcza.pl, 16.09.2009 Cieszę się, że powiedział to polski przedsiębiorca. Studenci z reguły patrza na mnie podejrzliwie, kiedy na wykładach powtarzam im, że rynek jest najbardziej etyczną i najbardziej pokojowa instytucją jaką wymyślił człowiek. Ten glos praktyka będzi mi bardzo pomocny na wykładach. Dziekuję Panu Andrzejowi Blikle, właścicielowi jednej z najstarszych firm rodzinnych w Polsce.

4 października 2009 r.

"Im grubszy obywatel, tym więcej państwo wydaje na utrzymywanie go w dobrej lub przynajmniej przyzwoitej kondycji zdrowotnej. I nie tylko. Państwo płaci również za utrzymanie otyłych obywateli, którzy pobierają zasiłki dla bezrobotnych, bo 'są zbyt grubi, by pracować'. Tak właśnie żyje ważąca w sumie 580 kg czteroosobowa rodzina Emmy Chawner, znanej telewidzom na całym świecie z programu X Factor, która dostaje od państwa 22 tys. funtów nieopodatkowanych zasiłków rocznie (odpowiednik zarobków na poziomie 30 tys. brutto). Rodzice 19-letniej Emmy, która od roku jest pośmiewiskiem całej Wielkiej Brytanii, ponieważ pojawiła się na ekranie w monstrualnej sukni przypominającej ślubną ważą oboje po 170 kg. Nie pracują od 11 lat. Zasiłki dostają zgodnie z teorią, że cierpią na 'dziedziczną otyłość', która uniemożliwia im normalne funkcjonowanie i pracę. Całe dnie spędzają przed telewizorem, z przerwami na posiłki i drzemki. Pan Chawner uważa, że pieniądze, które otrzymują od rządu, ledwo wystarczają im na podstawowe potrzeby. - To nie nasza wina, że nie możemy pracować - mówi. - Zasługujemy na więcej!", 'W Wielkiej Brytanii nawet powietrze tuczy', GW, 25.09.2009r. A zaczęło sie od 'drobiazgów' u Bismarcka i 'dbałości' o emerytów i bezrobotnych w końcu XIX wieku. Widać,że inwencja twórcza w wymyslaniu nowych jednostek chorobowych to nie tylko polska specjalność (patrz sławna 'pomroczność jasna'). Państwo brytyjskie płaci za 'dziedziczna otyłość', a co z tymi którzy są chudzi, maja platfusa, są łysi, mają 'dwie lewe ręce', ... ?

Najsmutniejsze jest to, że autorka tego artykułu nie zauważa absurdalności takiej sytuacji!

A nie prościej jest ludziom powiedzieć, że powinni być odpowiedzialni za swoje życie, że sami muszą zadbac o swoje zdrowie i sami powini płacić za wszelkie usługi, nie oglądając sie na państwo.

Jakie spustoszenie zrobiło 'państwo opiekuńcze' w umysłach ludzi! Większość uważa, że im wszystko sie należy i to państwo ma się o to martwić!

Przy okazji proponuję posłuchać 'Kaleka społeczny'

1 października 2009r.

"Wolny rynek się nie sprawdza i potrzebne jest jego "uporządkowanie" - wynika z przemówienia ministra Marka Sawickiego do rolników świętujących na Jasnej Górze dożynki. Minister zapowiedział regulację, w myśl której rolnicy będą zarabiać tyle samo co przetwórcy i handlujący żywnością." - 'Minister Sawicki ...", wyborcza.pl, patrz też 'Politycy przypilnują cen', wp.pl

 

"Na serach, jogurtach, sokach, kiełbasie czy maśle ma się pojawić informacja, ile kosztuje ich wyprodukowanie. Po co? Aby pokazać, ile zarabiają na nas hipermarkety, i powstrzymać je przed windowaniem cen. Rząd już nad tym pracuje", 'Minister Sawicki ukróci marże w hipermarketach', wyborcza.pl

To zaczyna być zaraźliwe (patrz nizej), co rusz to jakiś mądrala chce wyręczać rynek.
Może przy okazji poszukiwań szczepionki na AIDS udałoby sie znaleźć szczepionkę na syndrom Sawickiego-Busha-Dyducha-Wrzodaka-... ?

26 wrzesień 2009

Ciąg dalszy niedorzecznych pomysłów Ministra Sawickiego.
Co dalej? Trojki oficerskie, sądy polowe, procesy pokazowe ... Ceny regulowane ... kartki ... strajki ...?

2 października 2009r.

Najbardziej niepoprawny burmistrz w Anglii: Niech homoseksualiści sami płacą za swoje imprezy

"Jeśli raz dziennie każdy człowiek wysiusia się podczas kąpieli, to przez rok zaoszczędzi 4380 litrów wody.", 'Siusiaj pod prysznicem, Wyborcza.pl
Siusiaj pod prysznicem
-  film na YouTube

Swięta racja, każdy powinien płacić za siebie.

Kiedy wszyscy płaciliby realne koszty zużycia wody też nie trzeba byłoby się odwoływać do takich głupawych pomysłów jak siusianie pod prysznicem. Naturalnym odruchem byłoby wtedy oszczędzanie wody, tak by minimalizować osobiste wydatki.

26 wrzesień 2009

"Jan Cybulski ze Starego Kisielina za wycięcie na swojej posesji trzech drzew, otrzymał karę 52 tys. złotych, z terminem zapłaty 14 dni.", 'Drzewo twoje czy państwowe?', Neteor.pl W konstytucji mamy zapisane, że "Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej." -  jeśli to państwo prawne ma  wyglądać  tak jak w przypadku Pana Jana to ja to wszystko ... .  Ta kara 52 tys. ma być właśnie wyrazem tej 'sprawiedliwości społecznej?
Nawiasem mówiąć, to już chyba Hayek powiedział,że jeśli dodajesz do rzeczownika przymiotnik to znaczenia rzeczownika sieęzmienia - 'spraweidliwość społeczna nie jest sprawiedliwościa ,ani tez nie jest społeczną; za komunizmu 'demokracja socjalistyczna' nie miała nic wspólnego z demokracją, a 'centralizm demokratyczny' nie był żadnym centralizmem, tylko totalitaryzmem.

26 wrzesień 2009

"Odsetki bez podatku
Euro Bank, choć zdecydował się na obniżenie oprocentowania konta oszczędnościowego z 7,07% do 6,06%, zmienił częstotliwość naliczania odsetek na koncie. Wcześniej odsetki były wypłacane co miesiąc, a obecnie są wypłacane codziennie. Dzięki temu klient, który posiada na koncie nie więcej niż nieco ponad15 tys. zł, w ogóle nie płaci podatku od odsetek. W rezultacie klienci otrzymują więcej odsetek, niż przy poprzednim, wyższym poziomie oprocentowania. Ponieważ bank pozwala otworzyć do pięciu kont oszczędnościowych, to bez podatku można ulokować nawet 75 tys. zł.
Jak to działa?
Jest to możliwe dzięki temu, że podatek (19%) jest naliczany od kwoty wypłaconych odsetek. Jeśli są one wypłacane codziennie, to ich wartość jest niewielka. Ponieważ oprocentowanie konta wynosi 6,06% w skali roku, to przy kwocie wynoszącej 15 tys. zł, bank codzienne wypłaca odsetki w wysokości 2,49 zł (15 000 zł * 6,06% / 365 dni). Podatek jest naliczany jednak od kwoty odsetek zaokrąglonych do pełnych złotych. W rezultacie 19% podatku od kwoty 2 zł daje nam 38 groszy. Podatek również musi zostać jednak zaokrąglony do pełnych złotych. W rezultacie, po zaokrągleniu 38 groszy, pozostaje nam 0 zł podatku." - 'Nowe oblicze wojny depozytowej', inwestycje.pl, 25.07.2009
Szkoda, że inwencja ludzka musi marnować sie na wymyślanie sposobów obchodzenia dokuczliwych, niesprawiedliwych i często głupich praw wydawanych przez państwo.
Wyobrażam  sobie jak teraz armia urzędników dyskutuje nad tym by 'uszczelnić prawo', by tego typu rzeczy nie byly możliwe i by 'budżet państwa nie tracił'  (a za te godziny dyskusji naturalnie placimy my, podatnicy!).
Na pewno 'uszczelnią to prawo', ale bądżmy pewni, ludzie znajda inne sposoby by ich państwo nie okradało. Przykład z ostatnich dni - unikanie okradania drobnych przedsiębiorców przez ZUS (oraz cd.).
Ta 'zabawa w złodziei i policjantów' nie ma końca - no chyba,że państwo, przestanie okradać ludzi i zniesie podatki.

26 wrzesień 2009

Wracam! Po kilku miesiącach! Mam nadzieję, że wytrwam w postanowieniu poprawy.
26 września 2009r.

Ale to nie dlatego, ani dlatego.

"Na rynkach finansowych starałem się wygrywać. W sprawach społecznych wybierałem racje, w które wierzyłem, bez względu na to, czy miałem szanse wygrać. Na tym właśnie polega różnica między rynkami finansowymi, gdzie nie liczą się względy moralne, i sprawami społecznymi, w których moralności musi być brana pod uwagę." (podkr. WK)
George Soros, Nowy okropny świat. Tyrania, ignorancja, gwałt. Era omylności, Warszawa: Świat Książki, 2006 (tłum. Anna i Jacek Maziarscy). str. 12
Jeżeli taka jest moralność finansistów to nie ma sie co dziwić, że doprowadzili do tak głębokiego kryzysu systemu finansowego.

1 marca 2009

"Jeżeli przebywasz na terenie Szwecji to uważaj co mówisz i piszesz. Rząd znowelizował ustawę o podsłuchu i kontroli komunikacji elektronicznej, nazywanej "Lex Orwell". " - Fronda, 13 lutego 2009 Przyzwolenie na politykę drobnych kroczków prowadzi do totalnego zniewolenia.
Za każdym razem wydaje się, że tracimy tylko mały kawalek naszej wolności, który należy poświecić 'w imię wyższych celów'. Jak to się kończy? Na razie 'Szwecjalizmem', ale w przyszłości światem opisanym przez Orwella w 'Roku 1984' i   Gułagami.

28 lutego 2009r.

"Przed kilku laty 14-letni uczeń szkoły średniej z Nathan Zohner z Idaho Falls w stanie Idaho wystosował publiczną petycję z żądaniem zakazu stosowania substancji chemicznej o nazwie monotlenek diwodoru. Substancja ta, jak pisał, może być groźna dla zdrowia, np. wywołać silne pocenie się i wymioty, wprowadzona przypadkowo, nawet w niewielkich ilościach, do płuc może spowodować śmierć na miejscu, a w postaci lotnej monotlenek diwodoru może wywołać poważne oparzenia. Nathan Zohner zwrócił się do 50 osób o podpisanie petycji. 43 podpisały, sześć było niezdecydowanych, a tylko jedna wiedziała, że monotlenek diwodoru to chemiczna nazwa wody." - 'Wszyscy nabrani', GW3.01.2009 Nikt nie jest impregnowany na tego typu sytuacje i czesto jesteśmy naiwni. Warto jednak uczyć się na swojej naiwności.

28 lutego 2009r.

In an interview on CNN, president Bush stated, "I've abandoned free-market principles in order to save the free-market system." Polacy nie gęsi ... .
Już dziewięć lat temu Marek Dyduch, były poseł SLD, proponował w czasach kryzysu 'zawiesić gospodarkę rynkową'. Za co  zresztą został zwycięzcą  I edycji konkursu Tygodnika Wprost  o Nagrodę Złamanego Grosza im. Hilarego Minca.
Prezydent Bush mógby być uhonorowany nagrodą Złamanego Centa im. Franklina Delano Roosevelta.

28 lutego 2009r.

"A Resource-Based Economy is a system in which all goods and services are available without the use of money, credits, barter or any other system of debt or servitude. All resources become the common heritage of all of the inhabitants, not just a select few. The premise upon which this system is based is that the Earth is abundant with plentiful resource; our practice of rationing resources through monetary methods is irrelevant and counter productive to our survival.
Modern society has access to highly advanced technology and can make available food, clothing, housing and medical care; update our educational system; and develop a limitless supply of renewable, non-contaminating energy. By supplying an efficiently designed economy, everyone can enjoy a very high standard of living with all of the amenities of a high technological society.
A resource-based economy would utilize existing resources from the land and sea, physical equipment, industrial plants, etc. to enhance the lives of the total population. In an economy based on resources rather than money, we could easily produce all of the necessities of life and provide a high standard of living for all." - z 'Resource Based Economy (alternatywnie)
Włos się jeży na głowie, ciarki przebiegają po plecach. Okazuje sie, że po dekadach doświadczeń tzw. 'realnego socjalizmu' można myśleć w ten sposób. Toż to komunizm czystej wody.

28 lutego 2009r.

'O odpowiedzialności', GW, 19.01.2009 Zapomnieliśmy co to znaczy być prawym, odpowiedzialnym, honorowym, zachowywać się godnie, .... Warto może więc przeczytać esej Barbary Skargi o odpowiedzialności.

28 lutego 2009r.

"Ustawa Mieczysława Wilczka jest do tej pory niedoścignionym wzorem ustawy, dającej najwięcej wolności gospodarczej polskim przedsiębiorcom. Co jest zaskakujące, jest zgodna z polskimi zobowiązaniami wobec UE, czyli od jutra - gdyby była taka wola polskiego rządu - mogłaby zostać przywrócona" - powiedział na poniedziałkowej konferencji Sadowski.
Ustawa o działalności gospodarczej z 1988 roku autorstwa m.in. ówczesnego ministra przemysłu w rządzie M. Rakowskiego wprowadzała wolność działalności gospodarczej w Polsce.
Sceptycznie do pomysłu wprowadzenia ustawy Wilczka do obecnego prawodawstwa odniósł się natomiast wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld." - 'Sadowski: wprowadźmy ustawę Wilczka', onet.pl, 28.12.2008
Święta racja!
Nie dziwi mnie postawa Adama Szejnfelda, który, jak typowy polityk, proponuje zamiast jednej ustawy, znoszącej wszystkie dotychczasowe uregulowania odnoszące się do działalności gospodarczej i pozwalajacej na swobodę gospodarowania, proponuje "kilkadziesiąt rządowych ustaw służ[ących] ograniczeniu barier prowadzenia działalności gospodarczej". Skończy się to jak zawsze, czyli niczym.

Przy okazji proponuję przeczytać orginalną ustawę z 23 grudnia 1988 roku (populanie nazywaną 'ustawą Wilczka'). Warto też zwrócić uwagę, że jest to ustawa krótka (ma tylko 5 stron)  i napisana językiem zrozumiałym dla każdego, kto chciałby podjąć dzialalnośc w biznesie). Jej Art. 1  i Art. 4 są warte ciągłego przywoływania: "Podejmowanie i prowadzenie działalności gospodarczej jest wolne i dozwolone każdemu na równych prawach, z zachowaniem warunków określonych przepisami prawa.", "Podmioty gospodarcze mogą w ramach prowadzonej działalności gospodarczej dokonywać czynności i działań, które nie są przez prawo zabronione."

1 stycznia 2009

"Zrzucanie pachnących farbą drukarską zielonych z helikopterów to jeden ze sposobów generowania wzrostu. Środki te raczej zostaną wydane, a nie schowane pod poduszkę. Ale wydawanie nowych pieniędzy na drogi, które dokądś prowadzą, jest lepsze niż przeznaczanie ich na drogi donikąd. W Japonii o kierunku strumienia wydatków publicznych decydowali lobbyści z przemysłu budowlanego. W Ameryce możemy poradzić sobie lepiej, pod warunkiem że stary gang Busha stanie się tylko niemiłym wspomnieniem." - 'Kompromis przede wszystkim', dziennik.pl, 26.12.2006 Kto to powiedział?
Nieprawda! Tego nie powiedział niedouczony student ekonomii. To są słowa wypowiedziane przez laureata Nagrody Nobla z ekonomii Paula Samuelsona!

Jeżeli tacy ekonomiści doradzają rządom to nie powinniśmy się dziwić, że mamy obecnie najpoważniejszy kryzys ekonomiczny ostatnich kilkudziesięcioleci.

"Yes, public policy should regulate (rationally regulate) corporate life and should work to stabilize the macro economy. Yes, future fiscal systems can in a limited degree reduce the more glaring evils of inequality. However, a centrist system can do measurable harm if it acts too strongly to reduce inequality. My goal is the Limited Centrist State." - to też, wypowiedziana niedawno,  opinia profesora Samuelsona ('The Dynamic Moving Center,' Spiegel, 11.12.2008). Proponuję przeczytać analizę tej wypowiedzi - 'Professor Samuelson on Income and Tolerance', mises.org, 30.12.2008)

1 stycznia 2009

"Dziennikarze agencji Associated Press próbowali się dowiedzieć, jak 21 amerykańskich banków wydało pieniądze z rządowego planu ratunkowego. Konkretnej odpowiedzi nie udzielił ani jeden.
Każdy z przepytanych przez AP banków dostał co najmniej 1 mld dol. z publicznej kasy w ramach tzw. planu Paulsona uchwalonego przez Kongres USA 3 października." - 'Gdzie jest 350 mld dol.?', GW, 23.12.2008
"Trochę pożyczyliśmy, trochę nie, w zasadzie nie księgowaliśmy tych kwot - mówi Thomas Kelly z banku JP Morgan, który dostał 25 mld dol. pomocy. - Jeden dolar wpływa, drugi wypływa, nie śledzimy tego - mówi Barry Koling, z banku SunTrust Banks z Atlanty (3,5 mld dol. zapomogi). AP podaje, że część banków odpowiedziała wprost, że nie wie, gdzie się podziały miliardy rządowej pomocy. ...
Niestety, nie da się sprawdzić, co konkretnie dzieje się z tymi pieniędzmi. Rzecznik banku BB&T z Florydy twierdzi, że dolary z planu Paulsona "nie wpadają do oddzielnego koszyka". Inne banki w ogóle nie odpowiadają, zasłaniając się tajemnicą. - Wolimy tego nie ujawniać - mówi Kevin Heine, rzecznik Bank of New York Mellon (dostał od rządu ok. 3 mld dol.).
Dwa lata temu rozmawialiśmy o tym, gdzie się podziało 100 mln dol. na most, i to był skandal. Dziś obawiam się, że nasz naród nigdy się nie dowie, gdzie się podziały jego setki miliardów dolarów - mówi Scott Garrett, republikański kongresman." - 'Banki w USA nie wiedzą, gdzie sie podziały miliardy rządowej pomocy', GW, 23.12.2008
Kiedy kolesie kolesiom dają publiczne pieniądze to nie należy się dziwić, że potem trudno ustalić na co te pieniądze zostały spożytkowane.
Trzeba być świadomym, że tak jest z większością publiczych pieniędzy, często jedynie robi się to w 'białych rękawiczkach' i dba sie o formalne 'podkładki', by wszystko 'polukrowane' zgadzało sie z prawem, tak by nikt formalnie nie mógł się przyczepić do marnotrawstwa publicznych pieniędzy.

Odpowiedź na pytanie 'Gdzie sie podziało 350 mld dol.? możemy szukać w satyrycznym The Onion z 16 grudnia 2008r, '$700 Billion Bailout Celebrated With Lavish $800 Billion Executive Party': 
kupuje sie jachty za 22 mln dolarów, je czekoladki zawijane w prawdziwe 22. karatowe złoto, prywatnymi odrzutowcami przewozi sie trzy  tysiące gości zostało na Karaiby, by uczczcić finansowy program naprawczy Paulsona, zjadając cztery tony kawioru Beluga, wypijając za 250 000 dolarów wina  Dom Pérignon, radując sie trzydziestosześciogodzinnymi fajerwerkami i pożyczajac dodatkowe  200 miliardów by pokryć koszty gali oraz słuchajac prywatnego koncertu legendy rocka Roda Stewarta.

27 grudnia 2008

"Są dwa zasadnicze powody, dla których państwa mogą spać spokojnie. Po pierwsze porządek polityczny poprzedza i strukturyzuje porządek ekonomiczny, łącznie z wszelkiego rodzaju rynkami. Żaden system gospodarczy nie może funkcjonować poza systemem politycznym, chyba że w fantazjach teoretyków libertariańskich, którzy zapominają, że nawet własność jest konstruktem politycznym - kiedy porządek polityczny podupada, własność traci wartość. Drugi powód jest taki, że tylko na poziomie wspólnoty narodowej idea demokratycznego rozliczania władzy może być w istotnym stopniu realizowana." - 'Błąd przesadnego pesymizmu', dziennik.pl, 13 grudnia 2008 Artykuł Edwarda Luttwaka warto przeczytać, jest tam  sporo dobrej diagnozy, a zwłaszcza trochę optymizmu odnośnie przyszłości świata zachodniego. Pewnien niepokój co do trafności spostrzeżeń sieje jednak cytat, który zamieściłem obok.
Może dlatego, że bliski mi jest libertarianizm, ale jestem przekonany, że Luttwak nie ma racji co do 'fantazji teoretyków libertariańskich'. Jak pokazuje historia "idee mają swoje znaczenie" i to co nieraz wydawalo sie mrzonką, fantazją, często stawało się rzeczywistością. 

Żaden system gospodarczy nie może funkcjonować poza systemem politycznym? Hmm, ... .
Chyba zgadzam się, ale pod warunkiem, że nie będziemy wiązać systemu politycznego z omnipotencją rządu i z przymusem rządowym.
Ale z pewnoscią nie to miał na myśli Luttwak.

14 grudnia 2008

"Trzej mężczyźni, którzy wbrew prawu wykorzystali poufną informację, by wzbogacić się na giełdzie, odpowiedzą przed sądem - poinformowała w piątek PAP Anna Kędzierzawska z Komendy Stołecznej Policji.
Jeden z mężczyzn dowiedział się, że akcje stojącej nisko spółki giełdowej zamierza wykupić inna wielka spółka. Powiedział o tym swoim znajomym. Przed oficjalnym komunikatem inwestorów kupili więc akcje tej spółki, wiedząc, że wkrótce poszybują w górę. Wydali na nie ponad 600 tys. zł. Już następnego dnia, po komunikacie, ich akcje były warte 1,5 mln zł.
Transakcje wydały się podejrzane Komisji Nadzoru Finansowego, która powiadomiła policję. Ta sprawdziła historię rachunków inwestycyjnych trzech mężczyzn. Ustaliła, że inwestorzy działali, mając przewagę informacyjną nad innymi uczestnikami rynku, co jest niezgodne z prawem." - 'Jak na giełdzie zarobić 900 tysięcy złotych w 24 godziny', gazeta.pl
Najśmieszniejszy jest argument, że "inwestorzy działali, mając przewagę informacyjną nad innymi uczestnikami rynku". Wynika z tego, że każdy z inwestorów przed podjęciem decyzji powinien ogłaszać stan swojej wiedzy publicznie, wszem wobec.
Toż to, że ktoś ma tę zdolność bycia sprytniejszym, zdolniejszym, przedsiębiorczym jest istotą działania  na rynku!

Mam   pytanie: czy jeśli okazałoby sie następnego dnia, że zakupione za 600 tys. złotych akcje są warte 200 tys. złotych (a nie 1,5 mln zł) to też ci inwetorzy zostaliby oskarżeni i groziłaby im kara do 5 lat więzienia i grzwyna do 5 mln złotych?

12 grudnia 2008

"Zablokowany został dostęp do strony opisującej jedną z płyt zespołu The Scorpions, Virgin Killer.
Powód? Na okładce albumu znajduje się zdjęcie nagiej dziewczynki siedzącej za rozbitą szybą. Organizacja, mająca za zadanie przeciwdziałać pornografii dziecięcej ukazującej się w sieci, zdecydowała że fotografia ta nie może być publikowana w serwisie Wikipedia. Zablokowano więc całą stronę przedstawiającą album." - 'Wielka Brytania: Wikipedia ocenzurowana', internetstandard.pl
Płyta wydana została w 1976 roku. Informacja o tej płycie była informacją niszową, teraz kiedy zadziałała cenzura i zrobił się szum wokół tej płyty, ogromna rzesza ludzi, gnana czystą ludzką ciekawością, bedzie poszukiwala obrazka okładki tej płyty.
Działając w ten sposób robi się tylko reklamę i to co funkcjonowało 'od zawsze' na obrzeżach życia społecznego staje w centrum zainteresownia. Konsekwencją są żądania 'wrażliwych społecznie' by 'problem'  radykalnie, raz na zawsze, rozwiązać - oczywiście przez odpowienią ustawę. W sumie zamiast wyciszać problem zaczyna on urastać do 'problemu ogólnospołecznego'.

12 grudnia 2008

"Nazywam się Ada Jankowska. Mam 30 lat, podwójnego magistra na uniwersytecie i dwa
kursy podyplomowe. Zatrudniłam legalnie nianię do dziecka i teraz nie mogę spać po nocach.
Śni mi się inspektor PIP, a ja nie mam w domu gaśnicy.", Niania z instrukcją bhp', wyborcza.pl, 10.12.2008
To sie nazywa sprzyjanie przedsiębiorczości (o czym kolejne rządy od wielu lat gadają nieustannie).
Byłoby to śmieszne, gdyby nie dotyczyło setek tysięcy ludzi, którzy chcieliby otworzyć swój 'mały biznes'.

10 grudnia 2008

'Wałęsa w grupie refleksji: trochę tu porozrabiam', wprost.pl, 4.12.2008:
"Były prezydent był jednak nieco rozczarowany "zachowawczymi" deklaracjami uczestników spotkania. "Ta epoka wymaga innych struktur i innych programów. A my tam próbujemy agrafkami spinać i bandaże zakładać na stare propozycje. Ja, stary rewolucjonista, nie zgadzam się z tym" - oświadczył. 
Jego zdaniem trzeba odpowiedzieć na trzy główne pytania. "Pierwsze: jaka ekonomia pod globalizację i jedność europejską? Bo przecież nie ta, która doprowadziła do sytuacji, że 10 proc. ludzkości ma majątek 90 proc. ludzkości w swoich kieszeniach" - mówił.
Drugie pytanie powinno dotyczyć demokracji. "Jaka demokracja? Bo przecież nie ta, która boi się referendów. Jak się liczymy? Ile Francja ma głosów, ile Polska i ile Niemcy (w Radzie UE - PAP), bo na razie nie możemy się dogadać..." - powiedział, dodając, że problem jeszcze wzrośnie wraz z dalszym rozszerzeniem UE o duże kraje.
I wreszcie trzecie pytanie dotyczy "struktur". "Jak mówimy o globalizacji, to gdzie jest biuro poszukiwań globalnych, poszukiwań parlamentu globalnego, rządu globalnego, obrony globalnej?" - pytał.
"To pytania, które powinny tu padać i tu powinny być odpowiedzi. Mam nadzieję, że jak mnie nie wyrzucą, to ja tu trochę porozrabiam" - żartował Wałęsa.
Podkreślił jednak, że najpierw grupa powinna wypracować katalog ponadreligijnych wartości, akceptowalny dla wszystkich Europejczyków. "Nie wierzę, że można zbudować jedność europejską, jeśli Europa nie oprze się o uzgodnione wartości. I na tych fundamentach zbudujemy pozostałe rzeczy i wtedy dopiero jest szansa na piękną Europę, bezpieczną, z dobrobytem i porozumieniem" - powiedział. Wyznał, że nie wydaje mu się, by przekonał w tej sprawie pozostałych."
Wcale się nie dziwię, ze Wałęsa jest rozczarowany. On nie pasuje do tych 'wyrafinowanych' umysłów.
Może wniesie w tę debate trochę ożywienia i zdrowego rozsądku?
Trochę niepokoją te pytania Wałęsy, mam jednak nadzieję, że się po prostu rozkręci i przynajmniej zadając niewygodne pytania zmusi to towarzystwo do myślenia.

(piszę tak, ale bez wielkiej wiary. Tutaj, żadne konstruktywistyczne myślenie nie da rady)

 

4 grudnia 2008

"Kolejna po Virgin Galactic amerykańska firma - XCOR Aerospace - oferuje turystyczne loty w kosmos. I to po konkurencyjnej cenie 95 tys. dol. Virgin przyjmuje rezerwacje na bilety kosztujące 200 tys., a Rosjanie wysyłający turystów na Międzynarodową Stację Kosmiczną od ostatniego klienta wzięli aż 30 mln. Rosjanie oferują jednak kilka dni na orbicie, a obie firmy amerykańskie jedynie loty suborbitalne z kilkoma minutami nieważkości. Statki Virgin i XCOR będą gotowe na początku przyszłej dekady." - 'Bilety w kosmos tansze o połowę', GW, 4.12.2008 Tak działa rynek. Odrobina konkurencji i ceny spadają.

Okazuje sie,że prywatny biznes daje sobie doskonale radę w kosmosie. Jeszcze kilka lat temu nie wyobrażano sobie,że prywatne firmy mogą budować statki kosmiczne i latać w kosmos. Okazuje się, że i w kosmosie działaja skuteczniej i taniej niż potężne agencje rządowe.

Zróbmy eksperyment (i bądźmy cierpliwi, nie 'wylewajmy dziecka z kapielą' przy pierwszym niepowodzeniu), sprywatyzujmy wszystko i wprowadźmy mechanizmy rynkowe w każdej sferze naszego życia.

4 grudnia 2008

'Bill Gates: Podnieść podatki najbogatszym', GW, 4.12.2008 Czyżby dlatego tak mówił, że mając taki majątek może żyć jak rentier, nie musi już zarabiać i płacić podatku dochodowego?, Warto jednak zwrócić uwagę, że powiedział też: "Istnieje granica zwiększania presji fiskalnej wobec tych, którzy zarabiają więcej. Musimy pamiętać, że jest punkt, powyżej którego podniesienie podatków dla najbogatszych zaczyna stanowić problem dla przyszłości."

4 grudnia 2008

'Największe firmy i banki apelują do NBP, MF i KNF o natychmiastowe działania antykryzysowe' - z http://www.pkpplewiatan.pl/ Jeżeli ten apel jest odzwierciedleniem mentalności polskich przedsiębiorców to jestem przerażony (wierzę jednak, że tak nie jest, że to po prostu wpadka, nieprzemyślany krok, pomyłka, 'młodzieńczy wygłup', ...).
Wiem, że przeczytanie tego apelu to katorga (ale trzeba to przecierpieć!). Gorzej, tego sie nie da czytać.
To pachnie nowomową ze starego komunistycznego okresu.

Pozostaje mieć nadzieję, że rząd pozostanie głuchy na te głosy 'polskich przedsiębiorców', albo po prostu nie zrozumie o co im chodzi.

25. listopada 2008r.

"- Na komercjalizację, która prowadzi do prywatyzacji się nie zgodzę - mówię z góry - powiedział Lech Kaczyński w środę w TVP.
Na pytanie, czy w takim razie można spodziewać się weta, prezydent odpowiedział: "Można się spodziewać nie tyle weta, co odmowy podpisania - bo tak się to w Polsce nazywa - i ponownego, z uzasadnieniem, przesłania do Sejmu".
Na pytanie, co będzie jeśli rząd zastosuje "plan B", czyli będzie wprowadzał komercjalizację szpitali za pomocą rozporządzeń, Lech Kaczyński odpowiedział, że wtedy on zastanowi się "nad krokami, które prezydent ma"." - 'To jest jedna z moich ...", interia.pl
Proponuje komercjalizować przez nacjonalizację.
Czy to nowy język dyplomatyczny? (
"Można się spodziewać nie tyle weta, co odmowy podpisania") - prezydent 'sprawny inaczej'?
Ciekaw jestem jakie są to 'kroki, które prezydent ma' (bo nie sa to chyba długie kroki? Czy można by je nazwać 'kaczyńskimi krokami').

21. listopada 2008r.

"Ministerstwo Finansów spłaciło w październiku, w ramach obsługi długu zagranicznego Skarbu Państwa, kapitał w wysokości 1,2 mln euro.
Spłaty odsetek wyniosły 40,2 mln euro - poinformował resort kierowany przez Jacka Rostowskiego (na zdjęciu)." - 'Polska spłaciła 41 mln długu', money.pl
Nie ma się z czego cieszyć. Te 41 mln to kropla w morzu. Dlug zagraniczny polskiego rządu jest ponad tysiąckrotnie większy (jakieś 60 mld dolarów). Do tego dochodzi podobnego rzędu zadłużenie wewnętrzne. Jak rząd będzie spłacał dług w takim tempie to nigdy go nie spłaci. Pociesznie wygląda zestawienie 1,2 mln spłata kapitału i 40,2 mln spłata odsetek (te odsetki to część odsetek z całego długu). O ile się nie mylę to w 2008 roku powiniśmy spłacić ok. 4 mld dolarów, czyli prawie stukrotnie wiecej niz te drobne 40 mln euro.
21. listopada 2008r.

Constitution for Free Europe

1. Europe is a geographical concept, and European is as such not necessarily good or bad.
2. Free Europe means human development in its richest diversity and is therefore good.
Free Europe means for Europeans:
3. Freedom for individuals and clear limits for politicians and bureaucrats.
4. Civil rights for all citizens in Europe.
5. Freedom of contract, to create, to work, trade and invest in all Europe for all Europeans.
Free Europe means for European states:
6. Every government and national parliament has the right to self-determination of taxes, subsidies and laws.
7. No taxation power for the EU.
8. Decisions in the EU should be made by agreements between governments. Delegation of national legislative power to EU institutions is possible; withdrawal of such powers, both in specific cases and generally is equally possible.
9. Sending tax-payer's money from one part of Europe to another is a matter solely for the states or regions involved.
10. Free Europe promotes human development in its richest diversity worldwide.
To się nazywa konstytucja! Krótka, zwięzła i zrozumiała!

Głosujmy za Wolną Europą - http://www.freeeurope.info/

 

 

20. listopada 2008

"Ronald Reagan źle zdiagnozował stagflację i obrał kurs na przyszłą katastrofę. Wraz z kolegami uznał błędnie, że problem leży w państwowej regulacji i za wysokich podatkach i zasiłkach, a nie w konieczności przemodelowania polityki monetarnej i długofalowej strategii energetycznej.
Ekipa Reagana rozmontowała większość systemów bezpieczeństwa socjalnego, tworząc w Ameryce podklasę obywateli na skalę szokującą wedle kryteriów każdego kraju rozwiniętego: wskaźnik oczekiwanej długości życia lokuje USA na 24. miejscu w świecie, a śmiertelności niemowląt na 25. Amerykański mit głosi, że kapitalizm wymaga brutalnego lekceważenia biednych, lecz przeczą mu codziennie wysokie dochody, wąski margines nędzy i mniejsze rozwarstwienie społeczne pozostałych krajów rozwiniętych. Reagan, tnąc podatki, uniemożliwił nam na całe pokolenie inwestowanie w podstawową infrastrukturę. Deregulacja finansowa na wielką skalę, zainicjowana w jego epoce, doprowadziła do obecnej katastrofy. ...  W kampanii Obama ujawnił strategię gospodarczą, która zawiera słuszne pomysły, ale musi on odważyć się dokonać prawdziwych zmian. Rzeczywiście trzeba wydawać nieporównanie więcej na badania, projektowanie i wdrażanie technologii czystej, odnawialnej energii. Zaproponowane 15 mld dol. nakładów na te cele rocznie to ogromny postęp, ale niewykluczone, że potrzebne będzie drugie tyle." - 'Pieniądze, pieniądze, pieniądze',
GW, 15.11.2008
A jeszcze 20 lat temu Jeffrey Sachs 'śpiewał' na całkiem inna nutę. Doradzał krajom Europy Centralnej transformacje w kierunku gospodarki rynkowej. Widać, że bardzo lubi pieniądze i gada tak jak życzą sobie ci którzy płacą więcej. Zdaje się, że to nazwywane jest koniunkturalizmem.

 

20. listopada 2008

Niech uzupełnieniem będzie wywiad z Sachsem 'Nauka przetrwania', Polityka, 19.01.2009

"Misshapen fruit and vegetables won a reprieve on Wednesday from the European Union as it scrapped rules banning overly curved, extra knobbly or oddly shaped produce from supermarket shelves.
Ending regulations on the size and shape of 26 types of fruit and vegetables, the European authorities killed off restrictions that had become synonymous with bureaucratic meddling.
The rising cost of commodities also persuaded the European Commission that there was no point in throwing away food just because it looked strange.
As of July, when the changes go into force, these standards for the 26 products, as varied as peas and plums, will disappear. European shoppers will then be able to choose their produce whatever its appearance.
For 10 other types of fruit and vegetables, including apples, citrus, peaches, pears, strawberries and tomatoes, shape standards will remain. But items that do not meet European norms will still be allowed onto the market provided they are marked as being substandard or intended for cooking or processing." - 'Europe Relaxes Rules on Sale of Ugly Fruits and Vegetables', The New York Times, 12.11.2008 patrz też: 'Koniec normy dla ogórka', podatki.pl
Ludzie!!! Czym oni sie zajmują! Problemem najwyższej wagi staje się niekształtna marchewka, która nieładnie wygląda na półce supermarketu. To woła o pomstę do nieba.

My za to płacimy, a oni jeszcze narzekają, że to za mało do realizacji ich szyczytnych celów (patrz niżej).

Pozostały im jeszcze długie debaty na temat dziesięciu innych owoców i warzyw (i  niezliczone filiżanki kawy, że nie wspomnę o innych trunkach, które wypiją przy okazji tych debat; i po debatach, kiedy w ekskluzywnych restauracjach odpoczywają po ciężkim dniu pracy)

 

13 listopada 2008

"Kraść oducza wolny rynek, na którym wszystko zyskuje wymierną wartość. Łamanie siódmego przykazania staje się po prostu nieopłacalne. - Uczciwość i rzetelna praca podnoszą naszą wartość i zdolność do osiągania lepszych zarobków. Ryzyko związane z kradzieżą i utratą reputacji te szanse rujnuje. Dlatego nie zdarzają się już pracownicy kombinatorzy, szukający łatwego zarobku kosztem pracodawcy - przyznaje Wojciech Morawski, prezes firmy odzieżowej Atlantic i wiceszef Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. To samo odnosi się do relacji między przedsiębiorcami. Boom gospodarczy i poprawa kondycji finansowej firm zniwelowały potężny kiedyś problem niepłaconych kontrahentom rachunków. Ale przede wszystkim wielu przedsiębiorców zrozumiało, że w dobie szybkiego obiegu informacji, banków danych i dostępności usług oceny ryzyka biznesowego ich nieuczciwość nie zostanie szybko zapomniana, a utrata twarzy równa się wypadnięciu z rynku. Czyli się nie opłaca." - 'Koniec złodziejstwa' - Wprost, 18/2008 Kiedy na wykładach mówię o rynku to zawsze powtarzam swoim studentom, że rynek jest najbardziej etycznym systemem jaki znamy; bardzo szybko i skutecznie uczy, że opłaca sie być uczciwym. Warunek jest tylko jeden, pozwólmy rynkowi funcjonować w pełni a nie róbmy jakiejś protezy w stylu 'rynku regulowanego'. Do czego doprowadza 'regulowany rynek' doświadczyliśmy w 2008 roku, kiedy dotknął nas największy kryzys finansowy ostatnich dziesięcioleci (kiedy  uczciwości pilnowali urzędnicy agencji rządowych a nie instytucje rynkowe - opamiętania na razie nie widać, co rusz to słyszymy o konieczności większej (i globalnej) kontroli i potrzebie zwiększenia regulacji rządowych (patrz niżej)

(nawiasem mówiąc nie ma czegoś takiego jak 'wolny rynek' - rynek jest (i wtedy jest z definicji wolny) albo go nie ma (mówienie o 'regulownym rynku' jest nonsensem).
To już chyba Hayek twierdził, że dodanie do rzeczownika jakiegokolwiek przymiotnika zmienia radykalnie znaczenie tegoż rzeczownika (patrz: 'demokracja socjalistyczna', 'centralizm demokratyczny', 'sprawiedliwość społeczna', i oczywiście 'regulowany rynek')
11 listopada 2008

"Głosujący w 23 amerykańskich stanach odpowiadali na pytania o zgodę na różne zmiany podatkowe: zarówno podwyżki, obniżki, jak i wprowadzenie nowych podatków.
Wśród propozycji była m.in. propozycja likwidacji dochodowego podatku stanowego w stanie Massachusetts, która została odrzucona przez około 60 proc. głosujących. Gdyby nowe prawo zostało przegłosowane, stan Massachusetts stałby się 10 stanem USA bez stanowego podatku dochodowego, dołączając do takich stanów, jak Alaska, Floryda, Nevada, New Hampshire, Południowa Dakota, Tennessee, Texas, Waszyngton i Wyoming.
W Północnej Dakocie propozycja obniżenia stanowego podatku dochodowego o połowę dla większości mieszkańców została odrzucona niewielką większością głosów. Nie zgodzono się także na ustanowienie funduszu z podatków naftowych.
Z kolei w stanie Oregon głosujący odrzucili propozycję, która pozwoliłaby im odliczyć wszystkie federalne podatki dochodowe przy płaceniu stanowych podatków dochodowych. Zwyciężyły władze stanowe, które ostrzegały, że jeśli zmiana wejdzie w życie, to stanowy budżet zmniejszy się o ponad 1 mld USD.
Mieszkańcy Los Angeles poparli w referendum propozycję podniesienia o 0,5 proc. podatku od sprzedaży, aby w ten sposób sfinansować budżet transportowy. Natomiast propozycja podniesienia podatku od nieruchomości na programy zwalczania przestępczości została przez nich odrzucona." - 'Amerykanie odrzucili wiekszość propozycji zmian podatkowych', wnp.pl
No cóż, niektórzy  ludzie lubią być masochistami. (Patrz też poniżej o tych co lubią płacić podatki). Jaką wodę z mózgu robi ludziom indoktrynacja socjalistyczna (widoczna zwłaszcza w mediach) i tzw. poprawmość polityczna!
Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś zdrowy rozsądek zwycięży.

 

11 listopada 2008

"Mimo widocznego gołym okiem upadku wyższych uczelni prestiż związany z wykształceniem ciągle jest magnesem przyciągającym na studia rzesze młodych ludzi. Przez pięć, a nawet sześć lat dzieciaki z najdalszych zakątków kraju marnują czas, wkuwając jakieś informacje, które nigdy nie będą im potrzebne. ... Właściwie studenci studiują tylko w jednym celu - żeby sprawić przyjemność mamie i babci, które nie wyobrażają sobie, żeby ich kochany Wojtuś lub Jareczek mógł robić coś innego. " - 'Magister to nikt', o2.pl To tylko tak studentom do sztambucha.
Warto też przeczytać: 'Wyższa fikcja',
'Dyplom z disco polo', Wprost 40/2008;

 
Moi Drodzy, porozmawiamy może o tym na wykładzie?

9 listopada 2008

"Za ograniczeniem lub zlikwidowaniem możliwości przechodzenia na wcześniejszą emeryturę jest zaledwie 36 proc. 54 proc. jest przeciw. ... Za utrzymaniem wcześniejszych emerytur jest aż 61 proc. uczniów i studentów. ... Typowa odpowiedź na pytanie, w jakim wieku na emeryturę powinny przechodzić kobiety, to 55 lat (pięć mniej niż w obecnych przepisach). W przypadku mężczyzn - 60 lat (także pięć mniej niż obecnie). ...Badani słyszeli od ankieterów: "Społeczeństwo się starzeje, rodzi się mało dzieci, rośnie długość życia. W przyszłości pracujących w stosunku do emerytów będzie coraz mniej", ale i tak olbrzymia większość (78 proc.!) była przeciw podniesieniu wieku emerytalnego." - 'Kocham cię jak emeryturę', GW, 8.11.2008; diagram Jakie spustoszenie w umysłach ludzi zrobił etatyzm (nie piszę socjalizm, bo podobe postawy  wszechobecne są w społeczeństwach zachodnich, tzw. państwach dobrobytu).Ludziom na prawdę wydaje się, że rząd (państwo) ma taką sakiewkę z której może brać dowolne pieniądze i płacić za każde przywileje, dla każdej grupy społecznej. Najsmutniejsze jest to,że nie widać zmiany myślenia u ludzi młodych. Naiwnie myślą,że kiedy dożyją wieku emerytalnego to państwo sięgnie do tej sakiewki i 'sypnie im wysoką emryturą'. Czy dożyję czasu opamiętania się?
Warto przyjrzeć się  diagramowi - konia z rzędem temu kto wyjaśni mi dlaczego niektóre zawody (np. górnicy, policjanci, czy żołnierze) mają mieć przywileje w postaci np. wyższych państwowych emerytur, czy niższego ustawowego wieku emerytalnego. Czy nie prościej (i sprawiedliwiej) jest, że zawody te   (ze względu np.na szkodliwe warunki pracy) są lepiej opłacane, dzięki czemu pracownicy ci mogą (sami o tym decydując) odłożyć więcej na swoją emeryturę i kiedy uznają, że dalej w tych warunakch nie mogą pracować to sami podejmują decyzję o przejściu na wcześniejszą emeryturę?

9 listopada 2008

"Ja bym powiedział, że to przede wszystkim koniec ery Ronalda Reagana. Od roku 1980 do dziś żyliśmy w erze Reagana, dokładnie w takim samym sensie, w jakim era Roosevelta i jego idei New Dealu z lat 30. trwała aż do końca lat 60. Reagan ustanowił paradygmat myślenia o polityce, w którym rząd ma ograniczoną rolę w sprawach społecznych i ekonomicznych; w którym gospodarka jest poddana deregulacji; w którym rasizm - choć nie jest wypowiedziany otwarcie - podskórnie istnieje, co widać było w rozgrywaniu urazów białych z południa USA wobec Afroamerykanów. Ta ideologia teraz upadła. Obecny kryzys zniszczył reaganowskie podejście do ekonomii i rządzenia, nikt już nie będzie myślał, że rynek sam rozwiąże wszystkie problemy. Wyzwaniem Obamy i równocześnie jego wielką szansą jest wyznaczenie nowego paradygmatu myślenia o rządzeniu i gospodarce." - 'Koniec epoki Reagana', GW, 8.11.2008
"Upada mit, że rynek i prywatyzacja są rozwiązaniem wszelkich ekonomicznych problemów. To początek ery, w której demokratyczne instytucje będą znów odgrywać znaczącą rolę w życiu gospodarczym. Nie mówię o końcu kapitalizmu - mówię o nowym partnerstwie między demokratyczną władzą i rynkiem, między instytucjami prywatnymi i publicznymi. Właśnie w okresach równowagi między demokracją i rynkiem kapitalizm odnosił swoje największe sukcesy w Stanach Zjednoczonych. ... Gdy jednak pytamy o sens polityki, to niewątpliwie 4 listopada jest końcem neoliberalnych złudzeń, końcem wrogości wobec interwencjonizmu państwowego. Reagan mówił: "Rząd to problem, a nie recepta". Sądzę, że Obama powie coś w rodzaju: "Rząd może być częścią recepty, choć zapewne niejedyną"." - 'Wielobarwne Stany', GW, 8.11.2008
Hola, hola panowie. Jak to mówił Mark Twain: "Pogłoski o mojej śmierci było mocno przesadzone."
Pożyjemy, zobaczymy.
Doprowadzicie do totalnej katastrofy i zobaczymy co wtedy powiecie (tylko szkoda, że wszyscy na tym ucierpimy, i to niestety bardzo, bardzo mocno).
Jak uczy historia, najpierw ten wstrętny rynek, kapitalizm musi wypracować kapitał (pieniądze) by potem socjaliści różnej maści mogli je roztrwaniać.

Idee mają swoje znaczenie. Jeżeli już wspominacie imię Ronalda Reagana to wiedzcie, że są środowiska w których jego idee są pamiętane, kultywowane i propagowane (np. What would Reagan do?).

 

8 listopada 2008

"Musimy jak najszybciej zmienić sytuację, w której UE ma śmiesznie mały budżet - jeden procent PKB krajów członkowskich - przy ogromnej ambicji politycznej" - 'Czy Unia przetrwa w XXI wieku?', Dziennik.pl, 8.11.2008. Opinia Jacka Saryusza-Wolskiego, 'naszego' Europosła, nie jest odosobniona. Tak myśli chyba większość Europosłów i biurokratów z Brukseli (kto by by nie chciał mieć więcej pieniędzy podatników?). To są typowe argumenty w stylu: to kosztuje nas 'tylko filiżankę kawy'. Biurokraci zawsze zaczynają od tego typu argumentów. Kiedy wprowadzano podatek od dochodów osobistych argumentowano, że to jest 'tak na krótko' by sfinasować bieżące wydatki rządu, że to jest przecież tylko kilka procent dochodów osobistych. Teraz uznaje sie za naturalne, by zabierać każdemu z nas kilkadziesiąt procent tego co zarabiamy (w istocie powinienem napisać 'ograbiać nas na kilkadziesiąt procent naszych zarobków').
Pomijając to, że najlepiej gdyby ten 'klub brukselski' finansował się ze składek swoich czlonków i nie korzystał z pieniędzy publicznych, to proponuje całkiem coś przeciwnego względem propozycji Europosła. Zmniejszmy bydżet UE o połowę. Można to zrobić niemalże natychmiast, likwidując tzw. Wspólną Politykę Rolną (tzw. CAP, czyli CAPa), która pochłania ponad 40% budżetu Unii.

8 listopada 2008

"Przyjęty przez przywódców dokument przewiduje, że na szczycie G20 zostanie przyjętych pięć specyficznych "podejść" w reformie światowych finansów. Natomiast "konkretne decyzje" mają być podjęte nie później niż w ciągu stu dni. Wówczas, po 100 dniach od spotkania w Waszyngtonie (czyli pod koniec lutego), ma też być zorganizowany nowy światowy szczyt.
Uzgodnione przez UE jako niezbędne pięć "podejść" w reformie światowych finansów to: wzmocnienie Międzynarodowego Funduszu Walutowego, tak by stał się "pierwszą i centralną" instytucją finansową świata; objęcie nadzorem agencji ratingowych; ujednolicanie norm księgowych; regulacja i nadzór finansowy, "tak by żaden rynek ani żadne centrum finansowe nie uniknęło regulacji ani kontroli"; kodeks postępowania w sektorze bankowym, który wyeliminuje podejmowanie nadmiernego ryzyka.
Ustalenia unijnych przywódców zakładają między innymi wprowadzenie konieczności transparencji, modyfikacji norm i walki z tzw. rajami podatkowymi. Niezbędny jest także nadzór nad wszystkimi instytucjami finansowymi, aby uniknąć spekulacjom finansowym. Sarkozy podkreślił, że Unia nie dąży do nadmiernej kontroli, ale pewne reguły muszą zostać wprowadzone.
Uczestnicy szczytu są także przekonani o konieczności podjęcia nie tylko inicjatyw finansowych, ale i ekonomicznych. Przywódcy krajów członkowskich zwrócą się również do Komisji Europejskiej z prośbą o zaproponowanie strategii ekonomicznej." - 'Wspólne stanowisko', onet.pl, 7.11.2008
Stanowisko tzw. przywódców UE nie zaskakuje, tym bardziej, ze zaproponowane zostało przez etataystyczną Francję.
Jak są problemy to jedynym rozwiązaniem, które widzą jest  więcej kontroli, ścisła regulacja, centralistyczne zarządzanie;
"tak by żaden rynek ani żadne centrum finansowe nie uniknęło regulacji ani kontroli". I tak regulują tę gospodarkę od dzięsiecioleci , doprowadzają to do kryzysu (a niedługo do bankructwa, zapaści i katastrofy), co nie przeszkadza im twierdzić,że za to odpowiada neoliberalizm, rynek i leseferyzm.
Przy tym wszystkim twierdzą, że nie jest to odejście od kapitaliamu i rynku! Mają zwykle na to ładnie brzmiące  określenie: 'regulowany rynek'. Jako żywo przypomina to określenia z czasów realnego socjalizmu: 'sprawiedliwość społeczna', 'centralizm demoktratyczny' - co w wydaniu komunistów nie miało nic wspólnego ani ze sprawidliwością ani z demokracją.
Najśmieszniejsza jest ta chęć wyeliminowania "nadmiernego ryzyka" (oczywiście oni komisyjnie będą określać co to jest nadmierne ryzyko). Nie dociera do nich, że to co dla jednego jest normalną aktywnością to dla innych staje się nadmiernym ryzykiem i, że to każdy z inwestorów, bankowców, przedsiębiorców ryzykując swoje pieniądze najlepiej oceni czy coś jest nadmiernym ryzykiem czy nie. To tak jakby Kubicy zakazać jazdy w Formule1, bo tam sa ostre zakręty i zbyt wielka szybkość samochodów.

8 listopada 2008

"Niektóre kwestie udało się ustalić, chociażby pierwszy raz od wielu lat wynegocjowaliśmy płacę minimalną.  ... Naprawdę napracowaliśmy się. Mieliśmy ponad 70 godzin negocjacji, 17 posiedzeń połączonych zespołów, ...
Po pierwsze PTE będą bezpiecznie inwestowały pieniądze osób, które są pięć - dziesięć lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Jeszcze nie wiem, czy wszystkie PTE stworzą jeden wspólny fundusz, czy też każdy z nich osobny, to są sprawy techniczne. Ale wiem, że z tym będzie się wiązało obniżenie opłat za zarządzanie - i to druga zmiana, jaką zamierzamy wprowadzić.... Chcemy wprowadzić różne wysokości prowizji w zależności od sposobu inwestowania oraz co do zasady obniżyć stawki opłat. PTE, OFE nie tworzą już nowego systemu, nie organizują się, nie muszą więc mieć wysokich prowizji. Ten czas minął." - 'Zamierzam obniżyć prowizje OFE', Rz, 6.11.2008
Ci ludzie wyraźnie nie potrafią inaczej myśleć tylko w kategoriach 'ręcznego sterowania'. Oni wiedzą lepiej, że płaca minimalna musi wynosić tyle i tyle (i że w ogóle musi byc!), że zmuszą fundusze do bezpiecznego inwestowania, że określą stawki prowizji (w zależności od sposobu inwestowania, karkołomne zadanie!) itd. - a wszystko po to by  mogli powiedzieć "Naprawdę napracowaliśmy się."  
A czy nie prościej (bez posiedzeń, długich negocjacji i d... godzin)  pozostawic te decyzje ludziom i liczyć na ich rozsądek, odpowiedzialność i umiejetność samooorganizowania sie?
Już nie będe pisał, że po prostu zostawmy to rynkowi (np. stawki prowizji mogłyby być od poczatku niższe gdyby pozwolić konkurować różnym prywatnym OFE) - bo to działa jak 'płachta na byka' na tzw. wrażliwych społecznie polityków, ekonomistów i biurokratów.

8 listopada 2008

"Peter Solomon, były wiceprezes Lehman Brothers: Od dawna wiedziałem, że coś się musi stać. Wall Street zmierzała po prostu w złym kierunku. Stała się wielkim, dzikim funduszem inwestycyjnym inwestującym swoje własne pieniądze w coraz bardziej ryzykowne operacje. To nie był proces, który zaczął się w tym roku. Trwał od lat i stopniowo się nasilał. Dlatego właśnie kilka lat temu odszedłem z Wall Street, założyłem własną firmę doradczą. Nie chciałem dłużej być częścią tego wszystkiego. Dla mnie to było jak stado bizonów zmierzające na skraj przepaści. Czym bliżej krawędzi, tym bardziej galopują jak szalone...
Czy był jakiś moment, w którym rozstrzygnęło się, że Wall Street pójdzie drogą, którą poszła?
- Z dzisiejszej perspektywy widać, że ten trend zaczął się jeszcze w latach 70., gdy domy maklerskie z Wall Street zaczęły stawać się same spółkami giełdowymi. Merrill Lynch stał się spółką w 1971 roku, Morgan Stanley w 1986, Goldman Sachs w 1999. Powstały korporacje. Od tej pory zaczęła się w tych firmach era ograniczonej odpowiedzialności i nieograniczonego dostępu do kapitału. Wall Street zaczęła biec coraz szybciej, aż upadła na twarz.
Jakie były największe błędy, które popełnili?
- Przeliczyli się w kalkulacji ryzyka. Nie doszacowali kapitału, jaki im był potrzebny do uchronienia się przed katastrofą. Dla bankiera inwestycyjnego czy szefa korporacji to błędy, które muszą prowadzić do katastrofy. Gdy sytuacja zaczęła się pogarszać, wyszły na wierzch wszystkie wady ludzi na szczytach Wall Street. Większość z nich nie miała doświadczenia w szacowaniu ryzyka finansowego, byli urzędnikami, a nie rasowymi bankierami czy maklerami. Choć... Akurat Richard Fuld, ostatni szef Lehmans, wyrósł właśnie w departamencie oceniania ryzyka. I w niczym mu to nie pomogło, co najwyżej w jeszcze szybszym ściągnięciu własnej firmy w przepaść." - 'B. wiceszef Lehman Brothers ...ą, GW, 2.11.2008
"Zastanawiające jest to, że teraz wielu przyznaje się, że ' wiedziało o nadchodzącej katastrofie' - pytanie, które samo się nasuwa, dlaczego zatem milczeli? Tłumaczenie w stylu "nie chcieli reagować stanowczo, bo bali się, że wywołają panikę. Bali się, że zostaną oskarżeni o ściągnięcie katastrofy" nie jest usprawiedliwieniem. Świadczy jedynie o ich małostkowości, krótkowzroczności i niczym nie usprawiedliwionym egoizmie (w tym najgorszym znaczeniu tego słowa).

 

 

Widać też, że źródła tego kryzysu sięgają znacznie głębiej. To nie tylko efekt ostatnich paru lat.

 

Przy szacowaniu poziomu ryzyka nie tylko nie mieli "doświadczenia w szacowaniu ryzyka finansowego, [i] byli urzędnikami, a nie rasowymi bankierami czy maklerami", byli po prostu naiwni i ślepo wierzyli w opracowane przez matematyków i fizyków formuły szacowania tego ryzyka.

3 listopada 2008

"Utworzona przez firmy Bosch i Denso spółka będzie w Mirkowie produkować nowoczesne filtry do silników Diesla. Od rządu otrzyma aż 84 mln zł grantu inwestycyjnego. W branży motoryzacyjnej to rekord. ... Mniejsze pieniądze dostała nawet Toyota, która w Jelczu-Laskowicach wybudowała fabrykę silników, na co otrzymała grant wysokości 63,2 mln zł), a na wałbrzyski zakład skrzyń biegów 45,1 mln zł. Dużo mniejsze pieniądze otrzymało również Volvo na fabrykę autobusów we Wrocławiu, MAN czy Bridgestone. Grant musi jednak jeszcze dostać aprobatę Komisji Europejskiej.
Tomasz Gondek z Agencji Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej, która pomagała w sprowadzeniu inwestora do Wrocławia, tłumaczy, dlaczego firma otrzymała tak ogromne pieniądze od polskiego rządu: - W nowym zakładzie będzie powstawał bardzo unikatowy produkt, niezwykle oszczędne i innowacyjne filtry do silników Diesla. Dodatkowo nad ich dopracowywaniem w centrum badawczo-rozwojowym tuż przy zakładzie będzie pracował zespół wrocławskich inżynierów." - 'Będzie nowa fabryka ..., GW, 3.11.2008
To się nazywa 'równość podmiotów gospodarczych', w traktowaniu przez urzędy państwowe! To są na prawdę duże pieniądze, zabrane nam, podatnikom, i w sposób arbitrarny rozdysponowane decyzjami biurokratów, urzędników (pozostanie tajemnicą  na ile te decyzje są smarowane?)

Pieniądze te nie powinny być nigdy wydane na subsydiowanie przemysłu, ale jeśli już mają być wydane to śmiem twierdzić,że gdyby je oddać drobnym przedsiębiorcom to powstałoby znacznie więcej nowych miejsc pracy niż te kilkaset u Boscha, z których tzw. władze Wrocławia się cieszą.

Na kpinę zakrawa argumentacja, że pieniadze te wydano bo produkowany tam będzie "unikatowy produkt" - jak jest taki dobry i unikatowy to niech sam się  finansuje z zysków, bez publicznych pieniędzy.

3 listopada 2008

"Długi okres względnego spokoju skłonił banki do podejmowania coraz większego, a w końcu nadmiernego ryzyka. Trzeba więc pogodzić się z tym, że mechanizm rynkowy ma zdolność do samoregulacji z wyjątkiem rynku ryzyka.  ...
Jaka będzie w tej sytuacji polityka pieniężna RPP?
Prowadzi się ją w ten sposób, że bank centralny stopniowo dostosowuje stopy procentowe do zmieniających się prognoz. Obawiam się, że w tej chwili, gdy prognozy na całym świecie są nieustannie rewidowane, to jest wszystko, co można powiedzieć o naszej przyszłej polityce pieniężnej." - 'Czeka nas teraz długie hamowanie', - wywiad z prof. Andrzejem Sławińskim, Rz, 20.10.2008.
Na początek - to nie 'okres względnego spokoju' skłonił banki do podejmownaia nadmiernego ryzyka. Do tego nakłaniały banki centralne i rządy (politycy majacy pełną gębę frazesów o konieczności ochrony biednych i potrzebujacych).

Często słyszymy tego typu opinie: 'rynek jest dobry, ale z wyjątkiem ...'  (i tutaj padają różne zakończenia, w zależności od tego kto to mówi, prof. Sławiński mówi o ryzyku, inni o ochronie zdrowia, edukacji, stoczniach, rolnictwie, gospodarce morskiej, ochronie środowiska naturalnego, klimacie, itd. W ten sposób, 'sumujac' te zastrzeżenia doszlibyśmy do 'jedynie słusznego wniosku', że najlepiej byłoby obejść się bez rynku).
To staje się coraz bardziej irytujace.  Albo decydujemy sie na gospodarke rynkowa, albo poddajemy się dyktaturze interwencjonistów i ręcznie manipulujemy przy gospodarce (a potem mamy tego konsekwencje w postaci głebokiego kryzysu).

Moi Drodzy (Politycy, 'Mędrcy Europy' i Profesorowie (zwłaszcza ekonomii)), zdecydujcie się za czym jesteście.
Nie można 'w połowie zajść w ciąże' , czy 'częściowo wyskoczyć z pociągu'.

Prof. Sławiński mówi jak Pytia (która jak wiemy żuła liście laurowe i z wysokości swego trójnogu wygłaszała święte słowa wyroczni): "bank centralny stopniowo dostosowuje stopy procentowe do zmieniających się prognoz". Iście odkrywcze.
A może byłoby lepiej temu rynkowi pozwolić ustalać stopy procentowe? Co czyniłby codziennnie i skutecznie, a nie jak RPP (czy inna Rada Gubernatorów) raz na miesiąc, czy jeszcze rzadziej.
Tak, wiem, głupie pytanie, zapomniałem, że przecież mechanizm rynkowy ma zdolność do samoregulacji z wyjątkiem ... określania stóp procentowych.

(Nawiasem mówiąc rynek czyniłby to bardziej finezyjnie. Zawsze mnie zastanawia (i śmieszy) kiedy słyszę, że RPP zmieniła stopy procentowe o 0,25 czy 0,5  punkta procentowego, lub nawet o cały punkt procentowy. Dlaczego RPP nie zmienia stopy procentowej o np. 0,2764 punktu procentowego?)

20 października 2008

Edmund S. Phelps, amerykański ekonomista, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii: "Nie wierzę w wolny rynek. Nigdy nie wierzyłem w niewidzialną rękę, która wszystko załatwia. Ale to nie znaczy, że rząd ma walczyć z rynkiem. Rynek powiedział, że nie chce już inwestycji mieszkaniowych. A rząd wielkim kosztem próbuje dalej je wymuszać, zamiast ułatwić inwestycje w produkcję. ... Jeżeli mówię, że nie wierzę w wolny rynek i że opowiadam się za interwencją rządową, to właśnie dlatego, że rynek pozostawiony sam sobie tworzy takie niebezpieczne zjawiska, które z czasem produkują groźne dla wszystkich kryzysy. Rynek ze swojej natury niektórych wyklucza, a zadaniem rządu jest walka z wykluczeniem. ... Dziś subsydiowanie płac najgorzej płatnych pracowników wydaje mi się jeszcze bardziej potrzebne niż wtedy. Bo ta grupa rośnie. A jeśli kryzys przeniesie się z finansów do gospodarki, będzie rosła szybciej. ... Moja opcja na rzecz subsydiowania wynika z rachunku społecznych kosztów wykluczającej biedy - z ceny, jaką społeczeństwo płaci za dysfunkcję rodzin, społeczne upośledzenie dzieci, przestępczość, wypadanie całych środowisk z rynku konsumpcji i pracy, absencję obywatelską wykluczonych, marnowanie talentów. To się daje policzyć. Ale ten rachunek nie jest niemoralny. ... Gdybyśmy płace pozostawili samemu rynkowi, najniższe z nich spadłyby tak nisko, że duże grupy społeczne zostałyby zdemoralizowane. W pracy by kradli, nocami by pili, rzucaliby pracę po zarobieniu na zaspokojenie minimalnych potrzeb. Pozostawienie problemu wykluczenia wolnemu rynkowi spowodowałoby chaos nie tylko w społeczeństwie, ale też w gospodarce. Ale trudno jest zbudować takie narzędzia interwencji rządu, które korygując rynek, wzmocnią go, a nie popsują. ... Jeśli dajemy subsydia pracodawcom umiejącym wykazać, że niska produktywność nie pozwala im na podwyższenie płac, i jeśli te subsydia maleją stopniowo ze wzrostem produktywności, zmniejsza pan bezrobocie, zwiększa pan PKB, wzmacnia pan przedsiębiorczość. A jeżeli przy tym subsydia maleją wolniej, niż rośnie wydajność, to bilans jest bezwzględnie pozytywny. ...Niech pan pomyśli, ile miliardów dolarów zarobiła amerykańska gospodarka ograniczając wykluczenie czarnych. Ile oni wnieśli na przykład do amerykańskiego przemysłu rozrywkowego, do mody, do sztuki. Inkluzja naprawdę się opłaca. ... Chłopcy ze szkoły chicagowskiej widzieli rząd idealny jako byt w zasadzie ezoteryczny - jak papież czy dalajlama. Akceptowali rozdawanie pieniędzy, nie akceptowali ingerencji w rynek. Wolny rynek był przez ostatnie ćwierć wieku bożkiem dominującej w ekonomii chicagowskiej wiary. ... Wierzę w swobodę gospodarczą. Wierzę w wolną przedsiębiorczość. Wierzę w kreatywność, inwencję, pomysłowość. Nie wierzę w wolny rynek ani w ezoteryczne państwo. To są mity, które niszczą nauki ekonomiczne, a potem gospodarkę, społeczeństwo i państwo. W ekonomii mieliśmy wielkie postępy w latach 20. i 30., kiedy Hayek, Night [Knight - WK], Keynes myśleli i pisali o niepewności, innowacjach, odkryciach i zmienności. Wtedy stworzono modele myślenia ekonomicznego, do których wiele osób dzisiaj twórczo wraca pod wpływem kryzysu współczesnej ekonomii. ... Ekonomia wraca do wyrafinowanego myślenia. Zrywa z intelektualną prostotą i ideologiczną arogancją szkoły chicagowskiej. ... Bo kiedy się zrywa z prostym ideologicznym fundamentem, jaki miała szkoła chicagowska, kiedy rehabilituje się w ekonomii całą złożoność realnego świata, trudno jest zaproponować jedną równie prostą teorię opisującą wszystko i nadającą się do zaadaptowania na syllabus dwudziestogodzinnego wykładu ekonomii dla milionów studentów. Dopóki taka teoria nie powstanie, profesorowie będą wykładali według dotychczasowych teorii, choć na ogół już wiedzą, że one się nie sprawdziły. Ale kiedy taka teoria powstanie, neoliberalizm, teoria racjonalnych oczekiwań, szkoła chicagowska znikną w ciągu 72 godzin. I nic po nich nie zostanie. ...
Bo kryzys finansowy przypomniał ludziom, że państwo jest potrzebne. ... Nikt poważny nie daje się już nabierać na tezę szkoły chicagowskiej, która przez lata twierdziła, że zmniejszając podatki Reagan zwiększył dochody budżetu. Kiedy w publicznej debacie pękł monopol neoliberalny, ludzie się dowiedzieli, że zwiększenie dochodów wynikało nie z obniżenia podatków, ale z likwidacji luk podatkowych. Podatnicy zaczęli płacić więcej, bo nie mieli jak uciekać od podatków. ...
Ja chciałbym mieć nareszcie inteligentnego prezydenta, więc popieram Obamę. W politycznych programach często trudno jest się połapać, ale będę lepiej spał wiedząc, że w Białym Domu jest ktoś inteligentny, kto będzie umiał inteligentnie reagować na kryzysy, których nie umiemy przewidzieć. Bush i McCain nie są inteligentni.: - 'Rynek w cuglach', Polityka-Niezbędnik inteligenta, 14.10.2008
Może zbyt długie są te fragmenty wybrane z wywiadu z Edmundem Phelpsem. Wybrałem je bo mnie zszokowały. Wydawało mi się, że Phelps reprezentuje ten 'zdrowy' nurt ekonomii a tu okazuje się ortodoksą.
Najbardziej przerażony jestem ogromem sprzeczności w wypowiedziach Phelpsa.
Czy liberałowie twierdzą, że niewidzialna ręka załatwia wszystko? (To jest tzw. ustawianie sobie chłopca do bicia. A czy rząd załatwia wszystko?)
Jak jest możliwe policzenie "społecznych kosztów wykluczającej biedy"?
Na jakiej podstawie Phelps twierdzi, że "Gdybyśmy płace pozostawili samemu rynkowi, najniższe z nich spadłyby tak nisko, że duże grupy społeczne zostałyby zdemoralizowane."?
Co skłania go do twierdzenia, że: "Pozostawienie problemu wykluczenia wolnemu rynkowi spowodowałoby chaos ..."?
Jak porównać wielkość subsydiów ze wzrostem wydajności pracy?
Jak można jednym tchem wypowiedzieć: "Wierzę w swobodę gospodarczą. Wierzę w wolną przedsiębiorczość. Wierzę w kreatywność, inwencję, pomysłowość. Nie wierzę w wolny rynek ani w ezoteryczne państwo."?
Dlaczego kryzys finansowy miałby przypominać ludziom, że państwo jest potrzebne?
Jaki jest dowód na inteligencję Obamy?

17 października 2008

'Fortuna dla banków. Plan Paulsona blednie przy Europie', GW, 14.10,2008r.

Wsparcie, Wielka zrzutka, Bankowa czarna dziura

Łatwo wydaje się publiczne pieniądze!
Te działania rządów w USA i w Europie przypominają 'dokręcanie' zaworu bezpieczeństwa, bo zbyt dokucza ich wrażliwym uszom świst wydobywającej się z niego pary. Kiedy zadziałał to zamiast pozwolić mu  doprowadzić do 'równowagi ciśnienia' (bankructw),  zaczęli go dokręcać (zresztą kolejny już raz w ostatnich dziesięcioleciach). Prowadzi to do uspokojenia i pozornego unormowania sytuacji, ale też do jeszcze większego 'wzrostu ciśnienia w zbiorniku'. Niestety taka polityka skończyć się może totalnym wybuchem i kolapsem całego systemu (finansowego).
Trzeba też pamiętać, że w ostatnich dziesięcioleciach wręcz zdemontowano wiele 'zaworów bezpieczeństwa' (budowanych przez lata przez znienawidzony przez nich rynek), bo w ich 'totalnym myśleniu' i w dążeniach do centralizmu nie mieści się, że zamiast jednego zaworu bezpieczeństwa (który pozornie łatwo można kontrolować np. przez tzw. politykę monetarną) lepiej jest mieć ich dużą liczbę i niech działają one raczej lokalnie, choć często, niż totalnie, ale rzadko (bo zbyt częste ich działanie zakłócałoby radość politycznych wieców i miłą atmosferę bankietów).

15 października 2008

Buty Barraca Obamy Nie twierdzę, że kiedy Barrac Obama zostanie prezydentem USA to Amerykanie puszczeni zostaną w skarpetkach (to może być  raczej wtedy kiedy prezydentem zostanie John McCain) , ale jest wielce prawdopodobne, że bedą chodzić w butach takich jakich chodzi sam Obama!
14 października 2008
"Wrocław od lat nie może sobie poradzić z problemem korków. Wystarczy, że gdzieś zamknięta zostanie jedna ulica, a już cała okolica staje się nieprzejezdna." - 'Wrocław miastem spotkań tysiąca remontów', GW, 11.10.2008 Jak tu żyć? Ignorancja urzędników jest nie do opisania?
Gdyby prywatny przedsiębiorca zarządzał wrocławskimi ulicami to myśląc o swoich klientach (kierowcach) najpierw wybudowalby obwodnicę Wrocławia a potem wziął się sytematycznie za remonty dróg. Umowy podpisywałby z innymi prywatnymi wykonawcami, tak by potem nie było tłumaczeń (w stylu urzędników wrocławskich):
" ... , że wiele remontów zazębia się również z winy wykonawców. - Czasem firmy przed przystąpieniem do prac wszystko obiecują. Potem jednak spóźniają zakończenie inwestycji. Nie wywiązują się też w terminie z poszczególnych etapów prac - ... - Wykonawcy chcą często od razu zamknąć cała ulicę, a my musimy myśleć o kierowcach. Cały czas w tej pracy trzeba łączyć ogień z wodą."

A może by tak sprywatyzować wrocławskie ulice? (Tylko prosze mi nie mówić,że to się nie da zrobić!)

11 października 2008

"Proszę określić w miarę precyzyjnie, ile powinno być Pańskim zdaniem "państwa w państwie"? Jaki model liberalizmu uważa Pan za najbardziej efektywny, których szkół ekonomicznych (liberalnych) jest Pan zwolennikiem? Liberalizm klasyczny, libertarianizm, minarchizm, szkoła chicagowska, szkoła austriacka itd.
Państwa w państwie powinno być jak najmniej. Ale nie sądzę, żeby mogło go nie być w ogóle. W prywatne wojska i sądy nie za bardzo wierzę. Państwo powinno być jednak ograniczone w swych funkcjach ochrony wspólnoty przed wrogiem zewnętrznym i wewnętrznym - czyli do prowadzenia polityki zagranicznej i obronnej oraz ścigania i karania przestępców.
Co Pan sądzi o uwolnieniu rynku w sferze produkcji bezpieczeństwa (zastąpieniu policji prywatnymi agencjami ochrony)?
Nie sądzę, żeby właściciel prywatnej policji dał się aresztować innej prywatnej policji, jakby mu się zdarzyło zgwałcić córkę sąsiada. Libertarianie chyba nie znają naszej historii XVII wieku." -  'Wywiad z dr Gwiazdowskim' - www.mikke.fora.pl
Poniżej pochwaliłem artykuł Roberta Gwiazdowskiego w Rzeczpospolitej ( 'Krach socjalizmu na Wall Street', Rz, 10.10. 2008), ale w tym wywiadzie niezbyt mi sie podoba. Albo ma sie jakieś zasady i ich sie broni albo się jest koniunkturalistą. Nie jest usprawiedliwieniem poglad, że " ... zajmowanie pozycji fundamentalistycznych sprawia, że człowieka zaczynają traktować jak wariata. Więc wolę bronić rynku i wolności z pozycji nieco mniej fundamentalnych."

Pogląd o niemożliwości prywatyzacji wielu sfer życia publicznego wymaga głębszej dyskusji i nie ma miejsca na nią tutaj.
W odróżnieniu do Roberta Gwiazdowskiego wyobrażam sobie, że możliwe jest sprywatyzowanie sferty 'produkcji bezpieczeństwa' (zresztą powoli się to już dzieje). Dosyć naiwnie brzmi opinia
"Nie sądzę, żeby właściciel prywatnej policji dał się aresztować innej prywatnej policji, jakby mu się zdarzyło zgwałcić córkę sąsiada". To nie są argumenty Panie Robercie! Przy sprywatyzowanym sądownictwe i sferze bezpieczeństwa takie przestępstwo, nawet najpotężniejszemu właścielowi nie uszłoby bezkarnie.
Zadam pytanie retoryczne, czy chłop pańszczyźniany w Polsce w XVII wieku wyobrażał sobie, że 400 lat pózniej będzie miał pełne prawo decydowania o swoim losie, będzie mógł podróżowac po całym świecie i być człowiekiem wolnym?

11 października 2008

Od 1971 roku dolar już nie jest wymienialny na złoto - jest na nim napisane, że stanowi "legalny środek płatniczy". Nie wiadomo tylko, ile w USA tych "legalnych środków płatniczych" zostało wydrukowanych.
Wmawia się nam, że to sama liberalna idea wolności, która była podstawą rozwoju gospodarki wolnorynkowej i kapitalizmu, doprowadziła do tego, że banki robiły, co chciały, bo nie były kontrolowane. To rzekomo ta niczym nieograniczona wolność zrodziła słynne hasło maklerów z Wall Street: "greed is good" ("chciwość jest dobra").
Więc urzędnicy korporacyjni zajmują się tym samym co urzędnicy państwowi: robieniem wody z mózgu podatnikom-wyborcom i podatnikom-akcjonariuszom. Instrumenty są tylko inne. Urzędnik państwowy po pieniądze podatnika może wysłać policjanta. A urzędnik korporacyjny musi się bardziej napocić, żeby akcjonariusze sami mu je przynieśli. - 'Krach socjalizmu na Wall Street', Rz, 10.10. 2008
Politycy i szefowie banków centralnych powinni ostrzegać społeczeństwo przed nierozsądnymi i zbyt ryzykownymi zachowaniami mającymi wpływ na ich sytuację gospodarczą. Z tego amerykańscy kongresmani, prezydenci, ministrowie powinni być rozliczeni.  - 'Nie wierzę w widzialną rękę polityków', GW, 11.10.2008
Oby więcej tego typu artykułów.
To nie rynek, liberalizm, globalizacja zawiodły. Zawiodło państwo i bank centralny.
Państwa (rządy) zachowują się jak strażak, który podpala dom po to by być jednym z pierwszych przy gaszeniu i wykazac się bohaterstwem.
Co z takim strażakiem się robi? Idzie do pierdla i płaci za wszystkie szkody.
Proponuje by zrobic to samo z politykami i działajacymi za ich przywoleniem urzędnikami upadłych korporacji finansowych.

 

 

11 października 2008

 

"USA: na liczniku zadłużenia narodowego skończyła się skala.
Na słynnym cyfrowym liczniku w Nowym Jorku, pokazującym zadłużenie rządu USA, skończyła się skala - informuje w czwartek CNN.
Wart 700 miliardów USD pakiet ratowania banków sprawił, że zadłużenie rządu federalnego przekroczyło 10 bilionów dolarów, osiągając 10,2 biliona. To już 14-cyfrowa liczba, a licznik na Times Square był przygotowany na sumę o jeden rząd wielkości mniejszą.
Szybko znaleziono doraźne rozwiązanie - wykorzystano pole, w którym dotąd wyświetlany był symbol amerykańskiego dolara.
Licznik ustawił na Times Square w 1989 roku deweloper Seymour Durst, żeby zwrócić uwagę na zadłużenie rządu federalnego, wynoszące wtedy 2,7 biliona dolarów. Licznik pokazuje też zadłużenie w przeliczeniu na jednego Amerykanina.
Teraz zawiadująca licznikiem Organizacja Dursta planuje dodanie dwóch pól, co oznacza możliwość pokazania nawet tryliona dolarów. " za PAP, ak/09.10.2008
Kiedy nastąpi opamiętanie? (Nie tylko w USA!)

To smutne, że politycy przez prawie 20 lat patrzą na ten licznik i nic nie robią. Gdyby taki licznik indywidulanego zadłużenia postawić w domu normalnego człowieka (a może nawet w domu polityka) to szybko by się opamiętal i przestał się zadłużać.

Rządu to nie dotyczy, oni zapomnieli (choć moze nigdy nie znali?) starego przesłania Adama Smitha z XVIII wieku:
"To co jest roztropnością w prywatnym życiu każdej rodziny, nie może być chyba szaleństwem w życiu wielkiego królestwa."

Zamiast dodawania dwóch pól na liczniku proponuję wyp... rząd i polityków z gospodarki (na zbity pysk).

9 października 2008

"Ochrona zdrowia to jedna z najważniejszych dziedzin życia społecznego. Rolą państwa jest tworzenie takich modeli funkcjonowania służby zdrowia, które są najbardziej efektywne z punktu widzenia obywateli. ...
Uważam, że ochrona zdrowia jest ostatnią dziedziną życia społecznego, w której miałyby obowiązywać zasady wolnego rynku. Pacjent nie może być traktowany jako źródło zysku, a szpital, czy ośrodek zdrowia nie może być po prostu maszyną do robienia pieniędzy. Niestety stanie się tak, jeżeli dopuścimy w Polsce do prywatyzacji służby zdrowia." - orędzie prezydenta RP z 7.10.2008
Święta racja Panie Prezydencie! Faktycznie jest to jedna z najważniejszych dziedzin życia społecznego.
Mam jednak wątpliwości czy 'rolą państwa jest tworzenie modeli ...' (czegokolwiek).

Jeżeli faktycznie uważa Pan, że 'ochrona zdrowia jest ostatnią dziedziną życia społecznego, w której miałyby obowiązywać zasady wolnego rynku' to proponuję jak naszybciej sprywatyzować wszyskie inne dziedziny życia by można było to uczynić także z ochroną zdrowia.

8 października 2008

pyt. Czy moje pieniądze w banku są bezpieczne?
odp. Tak. Polskie banki są wypłacalne i nie grozi im utrata płynności. Wynika to z dwóch powodów. Po pierwsze nie były zaangażowane w inwestycje na amerykańskim rynku w ryzykowne obligacje zabezpieczone kredytami hipotecznymi. Po drugie nie ma u nas ryzyka, że klienci banków nagle przestaną spłacać kredyty - jak to miało miejsce w USA czy Wielkiej Brytanii. Nasze banki uważniej przyglądają się sytuacji kredytobiorcy.   (za money.pl)
To pytanie i taką odpowiedź słyszymy często z ust polityków, komentatorów ekonomicznych, a także ekonomistów. Trzeba być świadomym tego, że czynione jest to tylko i wyłącznie dla uspokojenia nastrojów. Tak długo jak masowo nie pojdziemy do banków po odebranie oszczędności tak długo jest to prawda. Jednakże, przy obecnym poziomie rezerw gotówkowych w bankach, gdyby w krótkim okresie czasu, powiedzmy 10-20% oszczędzajacych poszłoby do banku to mielibysmy sie z pyszna. Nie chciałbym byśmy tego eksperymentu doświadczyli!

Śmiesznie też brzmią obecne zapewniewnia rządów o zagwarantowaniu wkładów bankowych (niekiedy nawet w wysokości 100%). A skąd  mieliby oni wziać te pieniądze? Najlepiej wyszliby na tym leśnicy, którzy musieliby zwiekszyc wycinkę drzew z przeznaczeniem na produkcję papieru.

8 października 2008

"Koniec z monopolem państwowych agencji kosmicznych. Pierwsza rakieta niezależnej firmy osiągnęła pełny sukces i wyniosła ładunek na orbitę okołoziemską" - 'Prywatna inicjatywa sięga nieba', Rz, 30.09.2008

"W tej chwili transport na orbitę jest w rękach państwowych przewoźników, którzy słono sobie liczą za każdy lot. ...falcony mają być rodziną rakiet do wystrzeliwania wszystkich możliwych satelitów, a największa z nich - Falcon-9 - będzie mogła wynieść aż 25-tonowy ładunek albo statek z siedmioosobową załogą na pokładzie. I to dziesięć razy taniej niż obecni przewoźnicy. ...Rakieta jest dziełem firmy SpaceX, która należy do 37-letniego miliardera Elona Muska. Ten urodzony w Południowej Afryce amerykański biznesmen w latach 90. zakładał i rozwijał internetowe spółki, m.in. PayPal do rozliczania transakcji online. U szczytu internetowej hossy sprzedał je za 1,5 mld dol., a część zarobionej fortuny sześć lat temu przeznaczył na zbudowanie falcona. Chciał udowodnić, że można latać w kosmos dużo taniej, niż czynią to agencje rządowe, np. amerykańska NASA. Musk twierdzi, że ich wysokie koszty to głównie cena złego zarządzania i rozbuchanego zatrudnienia. Jego własna firma zatrudnia dziś ledwie 500 osób, a kosmodrom obsługuje tylko 25-osobowa ekipa.... Budowa nowej rakiety NASA się ślimaczy - ma być gotowa najwcześniej w 2015 r. Agencja liczy, że do tego czasu prywatni przewoźnicy zmniejszą jej kłopotliwe uzależnienie od zagranicznych statków - rosyjskich załogowych sojuzów, towarowych progressów czy też europejskich towarowych ATV." - 'Falcon poleciał', GW, 30.09.2008

To kolejny przykład, że prywatny biznes zrobi to samo lepiej, szybciej i taniej niż jakakolwiek państwowa agencja czy firma.
I między bajki trzeba wrzucić często lansowaną tezę, że prywatny biznes nie jest w stanie zebrać odpowiednio dużych funduszy by realizować wielkie przedsięwzięcia.

Prywatny biznes sprawdza sie nie tylko w tego typu działniach. Błagam, pozwólmy mu działać swobodnie w takich dziedzinach jak ochrona zdrowia, opieka społeczna, edukacja, bezpieczeństwo, ... i w setkach innych.

30 września 2008

"It's never been more important to spread a sound view of money and banking, not only as a protection against the fallacies of "stabilization" and "reflation" but also as way to see what kind of reforms are essential now." - 'The Bailout Reader', or directly from mises.org Polacy! Czytajmy Austriaków!

Ciekawy zestaw publikacji pomocny przy zrozumieniu tego co się obecnie dzieje na rynkach finansowych.
29 września 2008

What Your Global Neighbors Are Buying Plecam odwiedzenie Worldmapper. Fajna zabawa.

27 września 2008

"Drgania gitary basowej oraz rytm bębnów mają bezpośredni wpływ na gruczoł przysadki mózgowej sterującej popędem płciowym - głosi popularny podręcznik do religi" - 'Śmiech na sali',Gazeta Wyborcza 6 września 2008. Warto przeczytać cały artykuł, tam znacznie więcej 'kwiatków'!
Najsmutniejsze są słowa katechetki o wyborze podręcznika: "Jest zatwierdzony przez władze kościelne, a ja im zawierzam. Chyba nie sądzi pani, że poświęcę wakacje na czytanie książek do wszystkich klas, w których uczę?!"

Mam ochote zastosować podejście katechetki i wybrać zalecany podręcznik Samuelsona by nauczać ekonomii!
27 września 2008

'Siano, wiocha, piana i lenistwo', Gazeta Wyborcza, 28.08.2008 Opinia, że "Parlament strasburski to miejsce bardzo eleganckie i kosztowne (dla podatnika)", doyczy każdego parlamentu, także polskiego Sejmu.       27 września 2008
'Palikot: Prawo jest absurdalne, więc je łamię', korespondent.pl
'Palikot: oszczędzam 20 tys. zł na łamaniu prawa', onet.pl
'Palikot złamał prawo, ale bali się go ukarać', onet.pl
Nie chodzi tylko o idiotyczne prawo, ale o jego idiotyczne stosowanie - gdyby to zrobil tzw. 'normalny Polak' to już by byl ukarany. To się nazywa 'państwo prawa' - zapisane zresztą w Konstytucji!
A może by tak każdy z nas zrobił taki rachunek jak uczynił to poseł Palikot i wyjdzie nam, ze opłaca sie nie przestrzegać prawa. Niech żyje anarchia!
27 września 2008
"Działalność ANR to podręcznikowy przypadek prawa Parkinsona. Powołano ją do życia pod nazwą Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa w 1991 roku w celu likwidacji archaicznej własności państwowej. W 2005 roku przemianowana ją na Agencję Nieruchomości Rolnych. W jej zasobach znalazło się dotąd blisko 4,8 mln ha, a więc ok. 16 procent areału rolnego kraju, głównie terenów po byłych PGR i innych instytucjach państwowych.", 'Pies rolnika', korespondent.pl Tak jest z każdą agencją państwową, która, kiedy znika powód jej istnienia, zawsze znajdzie sposób na przedłużenie swojego działania.  Warto o tym poczytać w 'Wolnym wyborze', Miltona Friedmana.

27 września 2008

"Darmowe" orzeszki za 8,90 zł i hit filmowy na DVD za 65 groszy? To sposób na płacenie niższego VAT-u. Ministerstwo Finansów przyznaje, że to "niedozwolona praktyka", ale niewiele z tym może zrobić, 'Dorzuć do filmu orzeszki', Gazeta Wyborcza, 20.08.2008 Absurd sięga zenitu - Ministerswo Finasów nie może nic zrobić w kwestii racjonalnego opodatkowania!
Proponuję najprostsze rozwiązanie - zlikwidować VAT!

27 września 2008

"Ministerstwo Gospodarki ogłosiło projekt ustawy gwarantującej sprawniejsze zakładanie firm i zwiększenie uprawnień przedsiębiorców wobec rozmaitych kontroli." - Będzie wreszcie jedno okienko, dziennik.pl, 18.08.2008 Który to już raz z kolei pada taka obietnica?
Przy okazji proponuje sie drogi system informatyczny (Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej (CEIDG)) - jakby nie można było zrobić tego tanio i prosto - jeżeli już trzeba to robić to niech to będzie zwykle przesłanie informacji mailem albo poprzez stronę www.

27 września 2008

"... prowadzi do jednego - na rynku zostaje kilku dużych graczy, którzy zawyżają ceny. Tak dzieje się np. we Francji. Dziś, aby otworzyć tam sklep większy niż 300 m kw., trzeba uzyskać m.in. specjalne zezwolenie od mera gminy i jego dwóch kolegów z najbardziej zaludnionych gmin sąsiednich, przedstawicieli izby rzemiosła, izby handlowej i stowarzyszenia konsumentów.
Doprowadziło to do tego, że kilka dużych sieci zaczęło kontrolować cały handel, a udział małych sklepów w rynku spadł w ciągu dekady z poziomu 23 proc. do 2,8. W miastach, gdzie duże hipermarkety nie mają poważnych konkurentów, ceny są wyższe nawet o 20 proc.!
Efekt? Francuska minister gospodarki Christine Lagarde zaproponowała kilka tygodni temu, aby rząd pomógł otwierać duże sklepy. Program ma kosztować blisko pół miliarda dolarów." - 'Nie tykamy ustawy oi sklepach bo Pawlak sie obrazi', Gazeta Wyborcza, 06.07.2008
To się tyczy nie tylko aktywności dotyczacej sklepów, tak jest z każdym 'ręcznym sterowaniem' (ulubionym działaniem rządów!).
Rząd zachowuje się jak pijany - porusza się od sciany do ściany. Podejmuje radykalne działania (oczywiście mając na względzie tzw. dobro społeczne), po jakimś czasie okazuje sie, że sp... robotę i wtedy oskarża rynek (przedsiębiorców, drapieżnych kapitalistów, rekinów biznesu, ...), że działa on na szkodę konsumentów i proponuje receptę będąca negacją tego co sam uczynił w przeszłości (a 'durny tłum' mu przyklaskuje).

27 września 2008

'Inwestorzy - czytajcie Austriaków', Gazeta Wyborcza, 11.07.2008 Święta prawda! Czytajmy Austriaków!
Najciekawsze, że 'apel' ten ukazuje się w Gazecie Wyborczej.
Świat staje na głowie.

27 września

'UE:Ostatnie dni Skype?' - interia.pl Tak jest zawsze kiedy pojawia się coś nowego, bedącego poza zasięgiem rządów. Pozostaje mieć nadzieję, że  dzięki tej podstawowej cnocie  internetu jaką jest wolność dostępu i swoboda wypowiedzi, nie dojdzie do najgorszego.
Choć jeśli UE (i/lub USA ) przyjmą postawę Chin (patrz dzialanie Google w Chinach), różnie może być. 
27 września 2008
"Lubię płacić podatki. Pozwalają one wspólnie osiągać nasze cele, znacznie poprawiając jakość życia przeciętnej kanadyjskiej rodziny." - 'Niech żyją podatki', salon24.pl To nie żarty, są tak myślacy ludzie!

27 września 2008

"Pewien brytyjski hurtownik nie będzie mógł wprowadzić na rynek partii sprowadzonych z Chile owoców kiwi, ponieważ zgodnie z przepisami unijnymi ich średnica jest za mała o około 1 milimetr." - 'UE: kiwi było za małe o 1 milimetr', onet.pl Kolejny absurd biurokracji europejskiej.

27 września 2008

"Wiara w nieomylność wolnego rynku to szkodliwa ideologia. To przez nią świat jest skazany na kolejne, coraz ostrzejsze kryzysy - przekonuje w najnowszej książce wielki finansista George Soros" - 'Soros - uwaga kryzys', GW, 14.6.2008 Wydaje sie, że Soros nie mówi jednak calej prawdy. Z chęcia posłuchalbym jak wiele zarabiał dzięki interwencjonizmowi państa i stale rosnacej omnipotencji rządu w drugiej polowie XX wieku. Łatwo twierdzić, że 'niewidzialnej ręki nie ma', kiedy państwo robi wszystko by rynek skarlał, zmieniając go w karykaturę rynku.

27 września 2008

'Firefox ściga Internet Explorera', GW, 16.06.2008 Monopol nigdy nie jest wieczny. Jeśli jest monoplem rynkowym to zwykle stymuluje do dzialań i w efekcie konsumenci na tym zyskują.
27 września 2008
'Dlaczego nigdy nie znajdziemy leku na raka?', rekabit.pl Warte przeczytania.
Diagnoza ta dotyczy nie tylko leków. Tak jest zawsze kiedy Państwo zaczyna regulować rynek (oczywiście w imię dobra konsumenta, sprawiedliwości społecznej, ochrony biednych, pokrzywdzonych, bezrobotnych, chorych, niewyedukowanych, ...)
27 września 2008
"Programy pomocy humanitarnej Zachodu w większości ubogich krajów wspierają skorumpowane władze, pogłębiają ubóstwo i wzmacniają uzależnienie ludzi. I tylko nam poprawiają samopoczucie" - 'Zabijanie dobrocią', Rz, 23.05.2008 Diagnoza dobra, tylko co z tego.
Politycy sa impregnowani na tego typu argumenty. Oni żyją w swoim świecie iluzji i dobrych intencji.
Zawsze jednak znajdą się mądrzejsi, ciekawe,że zwykle ci ktorzy z tego też korzystają i znajdują w tym sposób na życie ('Mądrze pomagać', Rz, 30.06.2008).
27 września 2008
"Ludowi artyści od zawsze śpiewali na weselach i festynach, co im w duszy gra. Emerytki z Heimatklangu mają za sobą już kilka koncertów, ostatnio występ w Błotnicy (Opolskie), podobno bardzo udany. Aż za bardzo, bo dowiedział się o nim ZAIKS i przyszedł po tantiemy za wykonane utwory." - 'Zakazane (prawem) piosenki', tvn.24 Paranoja.

27 września 2008

"Minister nauki Barbara Kudrycka ogłosiła wczoraj listę kierunków, na których rząd zamówi i dofinansuje kształcenie w nowym roku akademickim 3 tysięcy studentów." - 'Kudrycka realizuje pomysły PiS', Rz, 15.05.2008
"Chodzi o zawody, które są najważniejsze dla rozwoju gospodarki, a w Polsce brakuje takich specjalistów. Minister Kudrycka przygotowała listę na podstawie prognoz rynku pracy przygotowanych przez TNS OBOP." - 'Studia na zamówienie', GW, 15.05.2008
'Kierunki zamawiane'
Dlaczego u polityków chęć ręcznego sterowania zawsze dominuje  nad zdrowym rozsądkiem?

 

"Oni wiedzą lepiej
27 września 2008"

"Od 1 stycznia tego roku w Austrii zlikwidowano obowiązek jazdy z włączonymi światłami mijania w ciągu dnia. W Europie więcej już jest państw, które nie oczekują włączania świateł. Tymczasem od kwietnia zeszłego roku przepis ten wprowadzono w Polsce. Po roku wiadomo już, że na nowym przepisie zarobili głównie dostawcy żarówek, których sprzedaż wzrosła o ponad 60 proc. i budżet państwa, bo o 0,5 procent wzrosło zużycie paliwa przez 15 mln krajowych i 72 mln jadących tranzytem aut. Dodatkowe paliwo kosztowało przez rok 2,1 miliarda złotych." - 'Włączone światła aut: zero pożytku', Rz, 20.04.2008 Zwykle tak bywa, kiedy rząd chce rozwiązywać problemy w sposób totalny.
Czy nie lepiej zaufać ludziom, ich rozsądkowi i odpowiedzialności?

27 września 2008

"W 2007 roku w inkubatorach technologicznych do których trafiło ponad 120 mln zł publicznych pieniędzy działało zaledwie 100 nowych firm. Na jedną firmę przypadł milion złotych. Tyle, wynosi roczny koszt zatrudnienia ponad 20 osób ze średnim wynagrodzeniem." - 'Młode firmy nie chcą korzystać z inkkubatorów', money.pl Marnotrawstwo pieniędzy publicznych jest powszechne. Tak samo jest niemalże z każdym programem rządowym,także z  gorąco dyskutowanym ostatnio programem "Innowacyjna gospodarka".
Tak jest nie tylko w Polsce i jest to ponadczasowe. Pierwsze z brzegu przykłady: 'Epitafium dla kolei', Rz, 8.04.2008; 'Projekt Galileo wreszcie startuje', GW, 8.04.2008 (patrz też poniżej Galileo, Quaero).
Tego typu informacji powinno być jak najwięcej. Na razie nie widać skutków, rządzący   tego nie zauważają i mnożą kolejne programy.  Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś się opamiętamy i przestaniemy dawać pieniądze rządzącym.
27 września 2008
"Meet the world's top destroyer of the environment. It is not the car, or the plane,or even George Bush: it is the cow." - 'Cow 'emissions' more damaging to planet than CO2 from cars', The Independent, 10.12.2006 W tym ONZecie nie maja na co wydawać pieniędzy! (ale to nie dziwi: patrz wyżej)
Nowozelanczycy poszli dalej i opodatkowali pierdzące bydło.
Przy okazji polecam: 'Dziękuję ci, silniku spalinowy, za oczyszczenie środowiska', mises.pl
27 września 2008
"Sytuacja kryzysowa ujawniła bowiem jeden z najważniejszy ośrodków władzy. W obecnym systemie okazał się nim lokalny urząd skarbowy. Dzięki jego odważnej decyzji mieszkańcy uniknęli niedożywienia i wyczerpania z pragnienia.
Stało się to za sprawą nadzwyczajnego zezwolenia na sprzedaż artykułów pierwszej potrzeby poza kasami fiskalnymi, unieruchomionymi w wyniku awarii zasilania. Bez tej zgody sprzedający naraziliby się na poważne konsekwencje karno-skarbowe. Strach przed nimi jest tak silny, że w czasie ostatniej powodzi i również braku energii właściciele sklepów woleli je zamykać, narażając się mieszkańcom, niż miałby na nich paść cień podejrzenia urzędu skarbowego o prowadzenie sprzedaży beż użycia kas fiskalnych. ...
Polska jest krajem instytucjonalnej patologii ...
Te zdarzenia powinny nam uświadomić, w jak niezwykle trudnych warunkach przychodzi polskiemu przedsiębiorcy odnosić sukcesy. Mimo jawnie wrogiego systemu podatkowego, prawnego czy instytucjonalnego udaje mu się po pierwsze przeżyć, a po drugie coraz częściej wygrać. ...
Państwo polskie rządzone przez polityków o ludzkich czasami odruchach jest anachroniczną strukturą blokującą i marnotrawiącą potencjał społeczny i gospodarczy swoich obywateli. ...
Poza ustawami i nakazami przedsiębiorcy sami, ponosząc dodatkowe ciężary, wykonują za rząd funkcje, które potrzebne są im do normalnego i sprawnego działania. ...
Przedsiębiorcy myślący o rozwoju swoich firm i planujący na lata działalność przejmują kolejne funkcje instytucji rządowych. ...
Dziś sukces przedsiębiorców nie zależy już tylko od ich umiejętności przetrwania w "warunkach szkodliwych dla zdrowia", ale od aktywnego wkraczania w obszary zawłaszczone przez rząd. Największa innowacyjność przedsiębiorcy polega nie tyle na wdrażaniu technologii (głównie po to, aby zadowolić polityków i poprawić w tym zakresie ranking Polski), ile na tworzeniu wokół swojego przedsiębiorstwa takiego ładu, w którym można zminimalizować udział instytucji rządowych. ...
Prawda o naturze systemu i samych rządzących, o których Stefan Kisielewski napisał, że "trudno wymagać, żeby politycy byli tak mądrzy jak normalni, przeciętni ludzie", przestała być pilnie strzeżoną tajemnicą państwową. Jesteśmy na początku kolejnej zmiany systemu, która tym razem będzie zależała od aktywności normalnych ludzi i zwyczajnych przedsiębiorców." - 'Polska nie jest krajem polityków', Rz, 28.04.2008
Andrzej Sadowski ma rację i warto uważnie przeczytać jego artykuł w Rzeczpospolitej.
Wydaje mi się, że polskiemu przedsiębiorcy powinniśmy wybudować pomnik za jego heroiczną postawę w ciągu tych ostatnich 18 lat. Najlepiej gdyby takim pomnikiem była solidna sieć dróg  i autostrad. A zamiast tradycyjnego pomnika proponuje zapalić 'wieczny ogień' (gdzieś w centrum Warszawy; może przed gmachem Sejmu lub przed Urzędem Prezesa Rady Ministrów?), który byłby podtrzymywany spalając wszystkie przepisy regulujące (choć lepiej byłoby napisać 'rozregulujące') działalność gospodarczą - ręczę, na długo wystarczy tych papierzysk (a jeśli do tego dołączylibyśmy przepisy Unijne, to mamy zagwarantowane co najmniej 20 lat palenia).

W sytuacjach kryzysowych (takich jak ostatnio w szczecińskim, czy w czasie powodzi w 1997 roku) widać omnipotencję fiskusa (i rządowych regulacji).

Pytanie, które stale sobie zadaję od wielu lat, które jest tutaj całkowicie zasadne: "Jakiego kataklizmu musimy doświadczyć by zbuntować się i zrzucić krępujące ludzką aktywność i kreatywność więzy rządowych regulacji?".

 

4 maja 2008r.

 

"Zdobywając 7. z rzędu kwit, byłem zirytowany biurokracją, przy 11. zebrało mi się na śmiech, przy 19. wybuchła awantura, ale przy 21. naprawdę się cieszyłem" - 'Dziennikarz pisze do posła Palikota', GW, 7.04.2008 "memento mori"

4 maja 2008r.

"CASE to prywatna, niekomercyjna fundacja naukowa i instytucja badawcza założona we wrześniu 1991 roku w Warszawie. Prowadzi badania ekonomiczne. Obecnie na terenie Polski realizuje wiele projektów. Projekt "Zagraniczne ośrodki naukowo-badawcze zlokalizowane w Polsce - analiza potencjału i oddziaływania" to tylko jeden z nich. Jego sponsorem i zleceniodawcą jest nasze Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego." - 'Jak sprowadzić do Polski więcej zagranicznych ośrodków B+R', Portal innowacji, www.pi.org.pl Bardzo sobie cenię prace Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych (CASE), powstają tam na prawdę ciekawe opracowania, ale kiedy czytam tego typu informacje jak ta obok to rodzi się we mnie bunt.
Nazywajmy rzeczy po imieniu. Trudno nazwać jakąś organizację organizacją pozarządową (NGO) jeśli większość funduszy na działalność tej organizacji pochodzi z funduszy publicznych (najczęściej rządowych). Poniższy rysunek (który zaczerpnąłem z
The Economist) dobrze ilustruje działalność większości organizacji pozarządowych na świecie.

W ekspertyzie wykonanej dla Instytutu Spraw Publicznych w 2005 roku ('Ekonomia (gospodarka) społeczna', publikacja i polemika) napisałem: "... wszystko zmierza ku temu by 'zacieśnić więzy pomiędzy rządem i organizacjami pozarządowymi'" i chyba faktycznie zmierza.

4 maja 2008r.

"Gdyby miał pan miliard euro na poprawę niemieckiego systemu oświaty, co by pan zrobił?
Powiedziałbym: "To jest do zrobienia także za zero euro!" Chodzi mi o coś, co ekonomiści nazywają alokacją. Musimy wydawać środki tak, aby przynosiły jak najlepsze wyniki ekonomiczne. Znacznie mniej inwestowałbym w programy kwalifikacyjne dla bezrobotnych, bo to często marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Wszystko, co dałoby się na tym zaoszczędzić, musiałoby zostać przeznaczone na programy, w ramach których dzieciom w gorszej sytuacji życiowej można by jak najwcześniej pomóc.

I wcale nie domagałby się pan tego miliarda od państwa?
Hm, ten miliard to bym wziął, ale tylko jako dodatek." - 'Wędka dla nieletnich', Forum, 18/2008

Warto przeczytać cały wywiad z Jamesem Heckmanem (laureatem Nagrody Nobla w 2000r.). Mówi on rzeczy raczej oczywiste i tzw. zdroworozsądkowe, ale wnioski swe podpiera solidną analiza ekonometryczną (która tak na prawdę nie jest konieczna, ale ładnie wygląda by  'unaukowić' swoje wywody). Wydatkowanie naszych ograniczonych pieniędzy powinno być takie by przynosiły jak największe korzyści (to wie, każdy normalny 'działający człowiek', a tego nie wiedzą (?) złotouści politycy).
Który z polityków będzie się interesował działaniami, których pozytywne efekty są widoczne dopiero po 15-20 latach? A takimi są działania sprzyjające rowojowi edukacji, ludzkiej kreatywności, innowacjom.
Nawiasem mówiąc, polityk często okazuje się takim 'normalnym działającym człowiekiem' kiedy odchodzi z polityki; i to jest fenomen warty głębszej analizy.
Jeśli zatem konieczność gadania banialuk (bo trzeba wygrać kolejne wybory), które "ciemny lud kupi", zmusza polityków do działań wbrew ich zdrowemu rozsądkowi (bo jestem przekonany, że większość z nich takowy ma) to może należy zlikwidować wybory i pozwolić ludziom żyć w społeczeństwie anarchistycznym (czyli 'bez rządu' - anarchia tylko to oznacza).

4 maja 2008r.

"... w warunkach przyspieszającej ostatnio inflacji oraz rozprzestrzeniania się skutków zaburzeń na rynkach finansowych silnie rośnie zapotrzebowanie na informacje o przyszłym kierunku polityki pieniężnej....
najlepszy sposób określania i ogłaszania przez władze monetarne możliwych zmian stóp procentowych jest przedmiotem jednej z najciekawszych dyskusji wśród teoretyków i praktyków bankowości centralnej. ...
Można wyróżnić dwa podstawowe, niewykluczające się sposoby komunikowania przez bank centralny swoich intencji co do przyszłych stóp procentowych. Pierwszy sposób polega na publikowaniu własnej projekcji (prognozy) inflacji, która albo: a) jest oparta na założeniu stałych stóp, albo b) przyjmuje ścieżkę stóp przewidywaną przez rynki, albo wreszcie c) zawiera ścieżkę stóp prognozowaną na podstawie tego samego modelu co inflacja. ...
komunikowanie się banku centralnego z otoczeniem dotyczy nie tylko przyszłych stóp procentowych, ale również wielu innych wymiarów polityki pieniężnej. Jak podkreśla wicegubernator Banku Kanady T. Macklem, istnieje pewna hierarchia kwestii ("naturalny porządek"), co do których bank centralny powinien się wypowiadać. Jego zdaniem najważniejsze miejsce w tym porządku zajmuje komunikacja dotycząca celów polityki, a potem ogólna strategia służąca ich realizacji. ...
Dodatkowym, ważnym czynnikiem komplikującym zastosowanie rozwiązania polegającego na ogłaszaniu ścieżki stóp jest to, że obecnie decyzje w sprawie polityki pieniężnej są podejmowane zazwyczaj przez organy kolegialne. Pojawia się problem, jak agregować opinie poszczególnych członków tych organów dotyczące przyszłych stóp, jeśli różnią się oni znacząco co do "prawdziwego" modelu gospodarki i mają odmienne bilanse ryzyk, preferencje czy funkcje straty. Choć zwolennicy tego rozwiązania przedstawili kilka pomysłowych sposobów rozwiązywania tego problemu poprzez różne mechanizmy głosowania, to jednak oponenci nie zostali przekonani." - ''Jak powinno się wypowiadać o przyszłych stopach procentowych?' Rzeczposolita, 11 kwietnia 2008r.
 

 Polemika, którą zamieszczam poniżej, nie została zaakceptowana przez redakcję Rzeczpospolitej do publikacji (jak napisał Redaktor Rz: "Dziękuję za list. Bardzo ciekawy. Ze względów edytorskim nie uda nam  się jednak zamieścić go w takiej formule.") 

Wrocław 12 kwietnia 2008r.

 W artykule opublikowanym 11 kwietnia 2008 r. w Rzeczpospolitej Profesor Andrzej Wojtyna obszernie odpowiada na zadane w tytule jego artykułu pytanie 'Jak powinno się wypowiadać o przyszłych stopach procentowych?'. Przeczytałem ten artykuł z zainteresowaniem jako, że, jak zwykle, prof. Wojtyna pisze z wielką erudycją i znajomością problematyki. Mam jednak wiele wątpliwości, co do zaprezentowanego tam widzenia polityki banku centralnego. Wydaje się, że jest to odpowiedź jednostronna, udzielona z punktu widzenia tzw. ekonomii głównego nurtu. Wbrew sugestii, jaka płynie z tego obszernego artykułu, odpowiedź na tak postawione pytanie może być krótka i prosta. Bank centralny nie powinien się wypowiadać w ogóle w tej kwestii, jako, że nie ma żadnych podstaw do tego by taka instytucja jak bank centralny była potrzebna. Zdaję sobie sprawę, że takie postawienie sprawy może być poczytane jako obrazoburcze dla ekonomisty 'głównego nurtu', ale za tą odpowiedzią przemawiają osiągniecie równie ważnego (i coraz popularniejszego) nurtu analizy ekonomicznej związanego ze szkołą austriacka. Nie ma miejsca tutaj na szerszą wypowiedź, jedynie co mogę zasugerować to przeczytanie książek Ludwiga von Misesa i Murraya Rotbarda, z których kilka ostatnio zostało wydanych po polsku (wymieńmy tylko trzy, Misesa 'Ludzkie działanie' i Rothbarda 'Tajniki bankowości' oraz 'Złoto, banki, ludzie - krótka historia pieniądza. Co rząd zrobił z naszym pieniądzem? Jak odzyskać stracone pieniądze?'). Instytucja banku centralnego jest instytucją stosunkowo młodą. Choć niektórzy mogą uznać, że jeśli pierwsze dwa banki centralne powstały ponad 300 lat temu (Bank Szwecji w 1668, Bank Anglii w 1694) to jest to jednak instytucja stara. Pamiętać warto, że aż do początków XX wieku rola banków centralnych była istotnie inna, przede wszystkim nie mogły kreować pieniądza ponad miarę. Na początku XX wieku było 18 banków centralnych, obecnie jest ich ponad 170 - tutaj cezurą może być rok 1913, kiedy powołano do życia bank centralny Stanów Zjednoczonych (tzw. Fed) i od tego czasu obserwujemy eksplozję bankowości centralnej. Wiek XIX to wiek tzw. standardu złota, pieniądz musiał mieć pełne pokrycie w złocie. W wieku XIX nie doświadczono inflacji, czyli tego, co może być nazwane zmorą XX wieku. Inflacja pojawiła się w momencie, kiedy za przyzwoleniem banków centralnych zaczęto stopniowo odchodzić od standardu złota i stopniowo znoszono kolejne ograniczenia swobodnej kreacji pieniądza (ostatecznie dokonało się to w 1971 roku, kiedy Stany Zjednoczone wypowiedziały umowę z Bretton Woods).
By nie rozpisywać się zbytnio, można na pytanie prof. Wojtyny odpowiedzieć krótko, w duchu szkoły austriackiej. Nie ma podstaw do tego by taka instytucja jak bank centralny musiała stosować jakiekolwiek instrumenty tzw. polityki pieniężnej (czy to ustalając wysokość stóp procentowych, poziom minimalnej stopy rezerw obowiązkowych, czy prowadząc tzw. operacje otwartego rynku). Jedynym gwarantem wartości naszego pieniądza, którego nie będzie zżerała inflacja, jest system wolnej bankowości i powrót do standardu złota, czyli systemu, w którym stopy procentowe ustalane będą w każdym momencie przez rynek (a nie jak to jest obecnie wtedy, kiedy spotyka się Rada Polityki Pieniężnej, a całe społeczeństwo żyje, niekiedy wręcz 'podniecając się' (co widać często na czołówkach codziennych gazet), jednym pytaniem 'podniosą, czy nie podniosą?'). Wiem, że pisząc to spadną na mnie kalumnie, że nie rozumiem współczesnej ekonomii, że upraszczam problem. By nie rozwodzić się przywołując wielkie teorie ekonomiczne, chciałbym przywołać tylko dwa przykłady. Był czas, kiedy szacowne urzędy decydowały o tym, jaka powinna być cena benzyny i jaki powinien być kurs walutowy. Proszę przypomnieć sobie, co działo się w tamtym czasie na stacjach benzynowych, kiedy rozchodziła się pogłoska, że za kilka dni podniesione zostaną urzędowe ceny benzyny, czy co działo się na rynku walutowym, kiedy rozchodziła się pogłoska, że oficjalny kurs złotówki zmieni się? Teraz zarówno ceny benzyny i kursy walutowe ustalane są przez rynek. Benzyna niekiedy drożeje znacznie więcej niż było to czynione w dawnych czasach, podobnie jest z kursami walutowymi. Czy ktoś słyszał w ostatnich latach o szturmowaniu stacji benzynowych i kolejkach w kantorach wymiany walut? Naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie by wielkość stóp procentowych w pełni ustalana była przez rynek.
Milton Friedman w  1980 roku, w Wolnym wyborze, napisał, że "Urna wyborcza tworzy ... zgodność bez jednomyślności zaś rynek jednomyślność bez zgodności". Podobnie wyraził to w 1956 roku Ludwig von Mises  pisząc w Mentalności antykapitalistycznej: "W codziennie powtarzanym plebiscycie, w którym każdy grosz daje prawo do głosowania, konsumenci określają kto powinien posiadać i prowadzić fabrykę, sklep, czy farmę." (dodałbym: 'i bank')
Na koniec chciałby zadać pytanie: "Czy dziesięć 'tęgich głów' ('dziesięciu mędrców') jest w stanie podejmować, spotykając się mniej więcej, co miesiąc, trafniejsze decyzje od tych, jakie zwykle podejmowane są codziennie przez miliony bezpośrednio zaangażowanych osób?"

"abonament jest najuczciwszym sposobem finansowania mediów publicznych. ...
Jesteśmy też zdecydowanie przeciwni prywatyzacji mediów publicznych.
Kulturowa tożsamość narodu, edukacja i ochrona czystości języka to nie są zadania dla wolnego rynku. We wszystkich szanujących swoją kulturę krajach europejskich właśnie media publiczne wyznaczają kulturalne i obyczajowe standardy. Jeśli polskie media publiczne tego nie robią, trzeba je naprawić, a nie prywatyzować, czy też zmniejszać ich zasięg.
Naszym obywatelskim obowiązkiem jest zaprotestować przeciw planom osłabienia mediów publicznych oraz ich uzależnienia od administracji rządowej.
Naszym obywatelskim obowiązkiem jest ostrzec polityków przed fatalnymi skutkami ich działań. To wyłącznie samodzielne działania polityków doprowadziły telewizję i radio publiczne do stanu narastającej degrengolady. Przez kilkanaście lat kolejne rządzące partie próbowały je "ulepszyć" nie pytając nikogo o zdanie. Skutek - widać." - List otwarty do Donalda Tuska Premiera Rządu RP, http://www.publicznemedia.org.pl/

Skąd oni to wiedzą?
Bo są 'oświeceni'!
(przy okazji proponuje przeczytać właśnie wydaną po polsku książkę Thomasa Sowella 'Oni wiedzą lepiej', Fijorr Publishing)
Czy ci 'oświeceni' zastanawiali się kto stał na straży 'tożsamości narodu, edukacji, czystości języka' przez ostatnie kilkaset (a nawet kilka tysięcy) lat?

Warto zapoznać się z listą osób, które zainicjowały podpisywanie tego listu otwartego. Wydaje mi się, że większość w okresie Solidarności i w pierwszych latach miała pełną gębę frazesów o wolności mediów, konieczności wprowadzenia kapitalizmu i urynkowienia naszego życia społecznego. Kiedy okazało się, że po to by tworzyć (malując, pisząc, muzykując, robiąc filmy, ...) trzeba się wysilić by ktoś to ich 'tworzywo' kupił, zaczęli wspominać jak to za czasów PRLu, będąc w dobrych stosunkach z 'władzą' (a większość z nich w takich stosunkach była) można było znacznie łatwiej dostać publiczne pieniądze i robić co im w 'duszy gra'. Oczywiście twierdzą, że publiczne pieniądze potrzebne im są  po to by spełnić' misję społeczną', tworzyć 'ambitną sztukę'. Już parę lat temu zrobili taki 'skok na publiczną kasę' wymuszając powstanie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Marzy im się teraz mecenat państwowy, rodem z PRLu, po to by zaspokoić swoje ambicje i by móc twierdzić, że ludzie nie chodzą na ich filmy, spektakle, wernisaże, performance, happeningi (jakkolwiek to nazywają), bo nie rozumieją ich ambitnej Sztuki.

27marca 2008

W sobotę 29 marca pokazał się na stronie komunikat:

"Niniejsza strona ma na celu gromadzenie podpisów poparcia dla listu otwartego, a nie jest forum dyskusyjnym dlatego wpisy nie będące podpisem są usuwane. Twórcy strony rozważają uruchomienie forum dyskusyjnego na temat polityki medialnej RP i reformy mediów publicznych."

Była to reakcja na wiele wpisów nieprzychylnych apelowi (stan strony na godzinę 0:57, 28 marca 2008).
Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że twórcy strony dotrzymają słowa i uruchomią forum dyskusyjne ('oj, będzie się działo').

"Oto kilka przykładów. Poseł X wypłacił całą miesięczną kwotę dostępną na utrzymanie asystentów (15,5 tys. euro) firmie zajmującej się handlem drewnem, poseł Y - firmie zajmującej się opieką nad dziećmi. Firma zatrudniona przez posła Z nie wykazała żadnej aktywności, a firma posła Q prawdopodobnie w ogóle nie istnieje - nie ma jej w żadnym rejestrze, a numer telefonu jest fałszywy.
Powyższe przykłady pochodzą z raportu, który audytorzy sporządzili na podstawie tylko 4 proc. losowo wybranych wypłat z października 2004 r. Podejrzewają, że nadużyć jest o wiele więcej. Większość z 785 europosłów zatrudnia po kilku asystentów w Brukseli i Strasburgu oraz w rodzinnym kraju.
Choć raport gotowy jest od stycznia, mało kto go widział, bo szefowie Parlamentu utajnili go. Został przedstawiony tylko posłom z komisji kontroli budżetowej PE, którym nie wolno było ujawnić jego treści." - 'Wielkie europrzekręty', GW
Nic nowego pod słońcem. Tak było zawsze z tzw. publicznymi pieniędzmi. Niczym nowym jest też chęć ukrycia raportu (a takie 'chowanie pod dywan' zawsze czynione jest to w imię dobra społecznego). Pocieszające jest to, że zwykle 'kłamstwo ma krótkie nogi' i wcześniej czy później wiadomości tego typu przedostają się 'do prasy'.

Jednakże chciałbym zwrócić uwagę, że jest nadużyciem nazwanie tego co czynią tzw. europosłowie 'wielkim przekrętem'.  Śmiem twierdzić, że prawdziwie wielkie europrzekręty są nam nieznane (pozostaje nadzieja, że kiedyś zostaną ujawnione), a największym przekrętem jest sama UE i to, że musimy na nią łożyć całkiem spore pieniądze (choć niektórzy twierdzą, że to 'tylko filiżanka kawy').

16 marca 2008r.

Jerzy Buzek: Najważniejszy jest skok technologiczny: "- Tak się składa, że jestem także odpowiedzialny - w imieniu Parlamentu Europejskiego - za ważne badania naukowe i innowacje na łączną sumę 54 mld euro, a więc niemal niebotyczną. Jedno z drugim się łączy: chciałbym, aby sprawne i tanie technologie energetyczne były głównym celem Unii także w tym wielkim, ogólnym programie, tzw. 7 Programie Ramowym Badań i Innowacji Unii Europejskiej. Dla Polski jest to sprawa niebagatelna, musimy bowiem poradzić sobie z obniżaniem emisji dwutlenku węgla, gazu, który jest wszędzie, nie jest trucizną, a wręcz niezbędny do fotosyntezy, czyli do życia - byle nie w zbyt dużym stężeniu. Bo wtedy jego obecność, jako gazu cieplarnianego, prowadzi do wzrostu temperatury na naszej planecie. ... Musimy opanować w 100-procentach(!) bezpieczną, prawie bezodpadową produkcję energii z rozszczepienia atomu. Bo energia z atomu też ma swoje wady i ograniczenia. Słońce, wiatr, geotermia czy bioenergia są - jak wiadomo - źródłem energii odnawialnej, czyli super - ekologicznej, ale niestety ciągle jeszcze bardzo drogiej. Trzeba znacznie obniżyć koszty produkcji takiej energii. No i najważniejsze: trzeba opanować niskoemisyjną lub wręcz zeroemisyjną produkcję energii elektrycznej z węgla. Obecnie bezemisyjność oznacza dodatkowe 60 proc. ceny energii na rynku. Ten naddatek ceny chcemy trzykrotnie zmniejszyć. Ogromne, trudne zadanie. ... Unia chce być liderem w opanowaniu zmian klimatycznych. Taka wizja technologiczna wymaga postawienia na technologie, i to komercyjne, wdrożone w przemyśle. ... Trzeba koniecznie wzmocnić technologie oszczędzania energii i wysokosprawnego wytwarzania. Należy unikać duplikowania działań w skali regionalnej, krajowej, unijnej. No i konieczne jest kilka miliardów dodatkowych euro na program. Bez pieniędzy ten pomysł nie ma szans. ... Nasza szansa leży w czystych technologiach wykorzystania węgla. ... Od prawie czterech lat, jako Członek Komisji Energii Parlamentu Europejskiego, ostrzegam (nie ja sam jeden!) o zagrożeniach dla polskiej energetyki, jeśli nie upora się na czas z emisjami. Trudno obciążać tym opóźnieniem zarządy spółek energetycznych. To właściciel, czyli państwo, ma obowiązek i możliwość podjęcia ryzyka inwestycyjnego, które na pewno jest spore. To nie są - na razie - tanie technologie. Łatwiej byłoby w spółkach prywatnych, jak zwykle, ale jak wygląda od kilku lat prywatyzacja energetyki wszyscy wiedzą. ... Nie wszystko jest już uregulowane, ale nie to jest główną przeszkodą. Nadal najważniejszy jest skok technologiczny i zdolność do podjęcia ryzyka innowacyjnego." "Achtundachzig Professoren:
Vaterland, du bist verloren.
"
Profesor-polityk to bardzo niebezpieczna mieszanka!
Szkoda tych zmarnowanych, ogromnych, pieniędzy, a marzenia prof. Buzka są wielkie.

 

Oczywiście, jak coś robić to robić totalnie, co sobie żałować, ma być w 100 procentach bezpieczna, zeroemisyjna,  i już (a, że nie jest to realizowalne już profesora nie za bardzo obchodzi (choć śmiem twierdzić,  że jest całkowicie tego świadom, ale jak taki postulat brzmi w ustach polityka-profesora!).

 

 

 

 

Pieniądze, pieniądze i cały czas pieniądze (oczywiście z kieszeni podatników do dyspozycji polityków!)

 

Najpierw mnożyć przepisy wymuszające ponoszenie dodatkowych kosztów a potem sięgnąć do kiesy państwowej by to sfinasować.

 

16 marca 2008r.

"Holenderski fundusz emerytalny Paerel Leven będzie wypłacać wyższe odsetki klientom, którzy palą papierosy, wychodząc z założenia, że żyją oni krócej - poinformował w piątek sam fundusz na swojej stronie internetowej.
... Klient zostanie uznany za palacza, jeśli przez ostatnie pięć lat palił dziennie co najmniej 10 papierosów, sześć cygar lub sześć fajek, a ostatnia ewentualna próba rzucenia nałogu zakończyła się niepowodzeniem najpóźniej miesiąc wcześniej. Prawdziwości tych kryteriów ma dowieść badanie moczu.
" - 'Fundusz emerytalny będzie premiował palaczy', onet.pl
Ludzie lubią sobie komplikować życie.

Proponuję przy okazji przeczytać też o holenderskim pomyśle, 'Zdrowy, ale za drogi'.

16 marca 2008r.

"Ministerstwo zapowiada nowelizację ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym. Jednym z wątpliwych pomysłów jest opłata depozytowa uiszczana przy zakupie nowego produktu za stosownym pokwitowaniem. Przy okazji kupowania nowego towaru klient dostałby zwrot depozytu. Wysokość opłaty zależałaby od wagi sprzętu, od 5 do 50 zł dla sprzętu o wadze powyżej 20 kg. Nie wiadomo na razie, jak wyglądałyby przepływy pieniędzy z opłat depozytowych, kto będzie nimi zarządzał i jak będą rozliczać się między sobą poszczególne sklepy i producenci.  Planowana opłata depozytowa nie zastąpi opłaty recyklingowej, którą już dziś płaci każdy z nas przy zakupie sprzętu AGD i RTV (od kilku do kilkudziesięciu złotych)." - 'Szykuje się kolejny podatek', interia.pl j.w.
Już widzę tę armię urzędników dbających o 'pobór i zwrot depozytu'. Jako żywo przypomina mi to panienki w sklepach mięsnych w okresie PRLu, wycinających  karteczki na zakup '700 g wołowiny z kością' i naklejających te kuponiki na karty A4 oraz armią kontrolerów sprawdzających czy aby nie było pomyłki w tym naklejaniu.

 

16 marca 2008r.

"Obywatelski projekt ustawy o zakazie używania w handlu toreb foliowych jest już w Sejmie. Zawiózł go do Warszawy Krzysztof Piątkowski, łódzki radny PiS. ... Piątkowski jest sprawcą całego zamieszania. W październiku przygotował projekt uchwały o zakazie używania w handlu toreb foliowych w Łodzi. ... Piątkowski sam napisał obywatelski projekt ustawy. Ma ona zakazywać rozdawania darmowych toreb jednorazowych i niebiodegradowalnych. Minister środowiska mógłby rozporządzeniem wprowadzić wyjątki od ustawy, np. dopuścić pakowanie do worków foliowych surowych ryb, kiszonej kapusty czy ogórków. - Chcemy powalczyć z przyzwyczajeniem do wygód - twierdzi Piątkowski.
Łódzki radny zyskał wielu sprzymierzeńców, m.in. samorządowców z Gdańska, Warszawy, Tychów, Bydgoszczy, Zabrza, Inowrocławia (te miasta przygotowały swoje uchwały o torbach). Przedstawiciele miast zawiązali w Łodzi komitet obywatelski inicjatywy ustawodawczej. Są w nim samorządowcy z LPR, PiS, PO, LiD. Chcą lobbować w Sejmie, organizować happeningi i akcje." - 'Samorządowcy walczą z folią', GW.
Który to już raz nasuwa się jeden komentarz: "Głupota ludzka nie zna granic."

 

 

Proponuję by sam Pan Piątkowski, i jemu podobni, postarali się o 'nie przyzwyczajać się do wygód' - po pierwsze proponuję by zrezygnowali z wygodnego stołka samorządowca, bo to też szkodzi środowisku naturalnemu. Bo wszystko wskazuje na to, ze oni na prawdę 'pierdzą w te stołki'.

 

16 marca 2008r.

"Najpierw sprawdzają, czy masz obowiązkowe zimowe opony, potem proszą o apteczkę. Najmniejsze odstępstwo od niemieckich norm to mandat. Nawet 50 euro ... Uwaga! Zestaw pierwszej pomocy, który zadowoli niemieckiego policjanta, można znaleźć także w Polskich sklepach. Na pudełku musi być jednak informacja, że zawartość jest zgodna z normą DIN-13164-B. Nie wolno też zapomnieć o odblaskowej koszulce." - 'Apteczkowa psychoza na granicy z Niemcami', GW. Kolejny przykład głupoty, ale nie to mnie zastanowiło, a wręcz przeraziło. Skrupulatność regulacji co do zawartości apteczki, konieczność jazdy na zimowych oponach - to przerażające.
Niedługo możemy się spodziewać wielkiej debaty, czy ocieplenie klimatu jest na tyle istotne, że można zrezygnować z wymogów jazdy na  zimowych oponach w grudniu i styczniu?

16 marca 2008r.

"Ponad 90 proc. muzułmanów twardo sprzeciwia się terroryzmowi, marzy o demokracji i podziwia dokonania Zachodu - wynika z największego w historii sondażu przeprowadzonego w świecie islamu" - 'Muzułmanie przeciw terrorystom', GW Rynek jest najbardziej pokojową instytucją wymyśloną przez człowieka! To będę przypominał do znudzenia.
Tylko, na Boga, dajcie ludziom żyć tak jak chcą.

16 marca 2008r.

EIT dla Polski (dodatek do Gazety Wyborczej, 7 marca 2008)
'Wrocław chce być siedzibą EIT',
'EIT - szansa Polski na cywilizacyjny skok',
'Utworzenie EIT w Polsce to obowiązek' (wywiad z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem)
Niepowtarzalna szansa dla polskiej nauki', (wywiad z prof. Tadeuszem Lutym, Rektorem PWR)
'Będziemy wspierać starania Wrocławia o EIT', (Wywiad z premierem Donaldem Tuskiem)
'EIT, czyli EuroMIT'.
Jestem całym sercem za tym by taki instytut (jeśli ma powstać) miał swą siedzibę we Wrocławiu. Rozumiem też optymizm i retorykę osób zaangażowanych w utworzenie tego instytutu w Polsce. Trzeba jednak być realista, ale też być świadomym, że używanie określeń typu 'EIT - szansa na cywilizacyjny skok', 'Niepowtarzalna szansa dla polskiej nauki', jest chwytem propagandowym (mam nadzieję, ze tak to postrzegają te słowa wypowiadający). Gdyby recepta na sukces cywilizacyjny była taka prosta to jaki problem utworzyć takie instytuty, wyłożyć pieniądze i czekać na pojawianie się w Polsce rewolucyjnych innowacji. Tak łatwo to nigdzie nie ma. Trzeba po prostu 'zakasać rękawy' i ciężko pracować przez kilkanaście-kilkadziesiąt lat by móc powiedzieć, że jesteśmy wśród czołówki technologicznej świata.
Oczywiście, że jeśli jest 'kasa do wzięcia' ('dawana' przez Unię Europejska) to należy się starać by spory kawałek tego tortu przypadł nam. Ale trzeba też być świadomym tego, że prawdopodobieństwo sukcesu i powtórzenia drogi sławnego MIT jest bardzo niewielkie. Jest wielce prawdopodobne, że ta godna pochwały inicjatywa (jak to zwykle bywało z tego typu projektami UE, patrz np.
Galileo, Quaero) zostanie utopiona w morzu brukselskiej biurokracji.

Komentarz z 2006 roku o EIT.
Podoba mi się tytuł '
EIT, czyli EuroMIT'.

9 marca 2008 r.

"Jerzy Stefaniak miał już dosyć upodlenia ze strony państwa i najzwyczajniej w świecie podał je do sądu. "Mam już dość błagania w ośrodkach pomocy społecznej o zapomogi, odwoływania się w sądach od decyzji ZUS o wysokość renty" - tłumaczy "Super Expressowi" rencista." - 'Rencista: Oskarżam Polskę, bo głoduję', Dziennik, 15.01.2008 Upodlony przez państwo jest nie tylko Jerzy Stefaniak i tak prawdę powiedziawszy to wszyscy powinniśmy pozwać państwo za to, że przeputało nasze pieniądze. Jestem za, jeśli miałby to skończyć się bankructwem państwa. Uznając jednak państwo za taki samą instytucję jak firma prywatna, czy jak Kowalski, który ukradł Nowakowi  100 złotych, popełnia się karygodny błąd. Państwo niczego nie zapracowało i niczego nie posiada, a jak komuś zapłaci, bo tak uzna sąd, to po prostu zabiera innym. Jest jednak szansa, ze kiedyś ta 'bańka spekulacyjna' pęknie.

4.02.2008

"Cyfrowa wersja książki opartej na bajce o "Trzech Małych Świnkach" została odrzucona przez rządowy urząd edukacyjny Becta, który jest głównym organizatorem konkursu i wręczania nagród dla szkół Bett Award. Uznano, że wizerunek świnek-budowlańców mógłby obrazić muzułmanów, robotników z branży budowlanej i wywołać "kulturalne kontrowersje"." - 'Dlaczego "Trzy małe świnki" obrażają muzułmanów', wp.pl Kolejna głupota, którą po prostu żal komentować.

4.02.2008

"W Polsce żyją obok siebie dwa narody, posługujące się dwoma językami, różniącymi się słownictwem, składnią i intonacją chyba bardziej niż XVII-wieczna polszczyzna od współczesnej. Nowszy z języków wyróżnia się nie tylko wszechobecnością wulgaryzmów, ale też brakiem słów, ,,przepraszam", "dziękuję", "współczuję", "wybaczam" oraz zanikiem łagodnej intonacji." - 'Dwa narody na polskiej ziemi', Obywatel, 6(38), 2007 To smutne, ale to widać także na korytarzach uniwersyteckich. Nie trzeba dużego wysiłku, wystarczy przystanąć i wsłuchać się w język 'braci studenckiej'. Niestety i tu widać tendencje do równouprawnienia, powiem więcej, często, w używaniu wulgaryzmów, kobiety 'przebijają' mężczyzn.

26.01.2008

"Kiedy nie możesz znaleźć dla siebie miejsca we własnym kraju, a nie masz ochoty na smętny los emigranta - masz trzecie wyjście. Możesz założyć własne państwo." - 'Załóż sobie państwo', interia.pl Jestem za. Na początek proponuje utworzenie 16 państw na terytorium dzisiejszej Polski (to o tyle ułatwiłoby sprawę, jako że już w każdym województwie jest jakaś samorządowa  infrastruktura).  W dalszej przyszłości można byłoby zrezygnować ze struktur państwowych.

26.01.2008

"Free enterprise has been good to Bill Gates. But today, the Microsoft Corp. chairman will call for a revision of capitalism.
In a speech at the World Economic Forum in Davos, Switzerland, the software tycoon plans to call for a "creative capitalism" that uses market forces to address poor-country needs that he feels are being ignored.
"We have to find a way to make the aspects of capitalism that serve wealthier people serve poorer people as well," Mr. Gates will tell world leaders at the forum... Mr. Gates said that he has grown impatient with the shortcomings of capitalism. He said he has seen those failings first-hand on trips for Microsoft to places like the South African slum of Soweto, and discussed them with dozens of experts on disease and poverty. He has voraciously read about those failings in books that propose new approaches to narrowing the gap between rich and poor. ... he's troubled that advances in technology, health care and education tend to help the rich and bypass the poor. "The rate of improvement for the third that is better off is pretty rapid," he said. "The part that's unsatisfactory is for the bottom third -- two billion of six billion." ...
Among the fixes he plans to call for: Companies should create businesses that focus on building products and services for the poor. "Such a system would have a twin mission: making profits and also improving lives for those who don't fully benefit from market forces," he plans to say.
Mr. Gates sees a role for himself spurring companies into action, he said in the interview. "The idea that you encourage companies to take their innovative thinkers and think about the most needy -- even beyond the market opportunities -- that's something that appropriately ought to be done," he said.
With today's speech, Mr. Gates adds his high-profile name to the ranks of those who argue that unfettered capitalism can't solve broad social problems.
Governments should set policies and disburse funds to create financial incentives for businesses to improve the lives of the poor, he plans to say today. "If we can spend the early decades of the 21st century finding approaches that meet the needs of the poor in ways that generate profits for business, we will have found a sustainable way to reduce poverty in the world," Mr. Gates plans to say. ... Mr. Gates in his speech will note several programs that "stretch the reach of market forces," including a World Health Organization venture with an Indian vaccine maker to sell a meningitis vaccine in Africa for far less than existing vaccines. He will also highlight a new program designed to give African coffee farmers better access to coffee buyers in rich counties. "We don't need some dramatic big new tax or requirement," Mr. Gates said in the interview. "What we need is the recognition of the creativity here that some of the leaders are exercising." ...
To a degree, Mr. Gates's speech is an answer to critics of rich-country efforts to help the poor. One perennial critic is Mr. Easterly, the New York University professor, whose 2006 book, "The White Man's Burden," found little evidence of benefit from the $2.3 trillion given in foreign aid over the past five decades.
Mr. Gates said he hated the book. His feelings surfaced in January 2007 during a Davos panel discussion with Mr. Easterly, Liberian President Ellen Johnson Sirleaf and then-World Bank chief Paul Wolfowitz. To a packed room of Davos attendees, Mr. Easterly noted that all the aid given to Africa over the years has failed to stimulate economic growth on the continent. Mr. Gates, his voice rising, snapped back that there are measures of success other than economic growth -- such as rising literacy rates or lives saved through smallpox vaccines. "I don't promise that when a kid lives it will cause a GNP increase," he quipped. "I think life has value." ...
 "I definitely see, once I'm full time at the foundation, reaching out to various industries -- going to cellphone companies, banks and more pharma companies -- and talking about how...they can do these things," he said." - 'Bill Gates Issues Call For Kinder Capitalism' - The Wall Street Journal, 24.01.2008

"At the World Economic Forum in Davos, Switzerland, the software tycoon called for a "creative capitalism" that uses market forces to address poor-country needs that he feels are being ignored. "We have to find a way to make the aspects of capitalism that serve wealthier people serve poorer people as well," Mr. Gates told world leaders at the forum. - 'Gates Gives His Plans for Capitalism', The Wall Street Journal, 24.01.2008

 

Człowiek, który dorobił się fortuny dzięki kapitalizmowi i wykorzystaniu sposobności jakie daje rynek zaczyna nawoływać do stworzenia "kreatywnego kapitalizmu". Toż istotą kapitalizmu (i jego centralnej instytucji - rynku) jest innowacyjność i jak dotychczas ludzie nie wymyślili lepszego systemu sprzyjającego ludzkiej kreatywności.
Gates powinien poczytać sobie trochę historii i przemyśleć do czego doprowadzały próby poprawiania kapitalizmu - poczynając od Rewolucji Francuskiej, poprzez Rewolucję Październikową w Rosji, Rewolucję Kulturalną w Chinach, Kambodżę.
Może warto byłoby uświadomić Gatesowi starą  (empirycznie sprawdzoną) prawdę, że dodanie przymiotnika do rzeczownika neguje znaczenie rzeczownika, w ten sposób "sprawiedliwość społeczna" nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością (jest wręcz przeciwieństwem sprawiedliwości) , 'demokracja socjalistyczna' nie ma nic wspólnego z demokracją,  "Rzeczpospolita Ludowa" nie była rzeczpospolitą, a "centralizm demokratyczny" nie był ani demokratyczny ani centralizmem.

Ciekawe, że Gates nic nie mówi o destruktywnej roli rządów i w swej retoryce przypomina to co mówią wszelkiej maści zieloni, alerglobaliści. Może lepiej te  miliardy przeznaczyłby (przynajmniej w części) na walkę z barierami handlowymi jakie stwarzają rządy, subsydiami dla rolnictwa, które destrukcyjnie działają na rzesze biednych ludzi w Afryce i Azji, na propagowanie idei nadrzędności praw własności, które jakże często są łamane przez rządy krajów biednych i w ten sposób uniemożliwiają tym biednym wykorzystanie swoich zdolności by żyć godziwie?
Zamiast mówić o wprowadzaniu "kreatywnego kapitalizmu" warto po prostu uświadomić ludziom, że ten kapitalizm, który funkcjonuje w krajach rozwiniętych gospodarczo ma coraz mniej wspólnego z kapitalizmem oraz jednocześnie zadbać by po prostu kapitalizm zaczął funkcjonować w krajach biednych, bo tylko on umożliwi wyjście tym społeczeństwom z biedy. Tak jak dokonało się w krajach obecnie uznawanych za rozwinięte gospodarczo, kiedy weszły na drogę rozwoju rynkowego (kapitalistycznego) 200, 150, czy sto lat temu.
Może warto by Gates poczytał sobie Ludwiga von  Misesa, choćby
'Ludzkie działanie', w którym   Mises zwraca uwagę na to, że "olbrzymi postęp w technologii produkcji oraz związany z nim wzrost zamożności i dobrobytu był możliwy tylko dzięki liberalnej polityce, która zastosowała w praktyce wyniki badań ekonomicznych. To właśnie idee wniesione przez klasycznych ekonomistów przełamały ograniczenia związane z przestarzałymi prawami, obyczajami i uprzedzeniami hamującymi postęp technologiczny, a także uwolniły geniusz reformatorów i wynalazców od gorsetu cechów, kurateli rządów i najróżniejszych nacisków społecznych. Klasyczni ekonomiści przyczynili się do obniżenia prestiżu, jakim cieszyli się zdobywcy i łupieżcy, oni też wskazali na społeczne korzyści wynikające z przedsiębiorczości. Żaden z wielkich nowoczesnych wynalazków nie ujrzałby światła dziennego, gdyby mentalność epoki przedkapitalistycznej nie została wyrugowana przez ekonomistów. To, co powszechnie nazywa się "rewolucją przemysłową", było wynikiem rewolucji ideologicznej, której podłoże stanowiły idee głoszone przez ekonomistów. Ekonomiści podważyli stare dogmaty, które głosiły, że prześcignięcie konkurenta dzięki wytwarzaniu lepszych i tańszych towarów jest nieuczciwe i niesprawiedliwe, że odstępstwa od tradycyjnych metod produkcji są niedozwolone, że maszyny są złem, ponieważ powodują bezrobocie, że do zadań rządu należy uniemożliwienie skutecznym przedsiębiorcom bogacenia się oraz ochrona mniej sprawnych przed konkurencją bardziej sprawnych, że ograniczanie wolności przedsiębiorców przez nakazy rządu lub nacisk innych instytucji to właściwy środek zapewnienia społeczeństwu dobrobytu. Brytyjska ekonomia polityczna i francuski fizjokratyzm zapoczątkowały współczesny kapitalizm. To one umożliwiły postęp nauk stosowanych, który przyniósł olbrzymie korzyści masom."

 

25.01.2008

"Dwadzieścia, dwadzieścia, dwadzieścia - o tyle procent Komisja Europejska chce zredukować emisje dwutlenku węgla do atmosfery, zwiększyć udział odnawialnych źródeł energii i oszczędności energetyczne. A wszystko do 2020 r. ... - Propozycje są ambitne, ale do osiągnięcia. Pokazują, że Europa jest gotowa, by przewodzić w walce z groźnymi zmianami klimatycznymi - tłumaczył wczoraj sam szef Komisji José Manuel Barroso. I podkreślał, że przy jednym ogniu Europa upiecze dodatkową pieczeń: zmniejszy uzależnienie od importowanych źródeł energii, zwłaszcza ropy i gazu.
Koszty wdrożenia planu mają być niewielkie. - Dodatkowy wysiłek będzie wynosił mniej niż 0,5 proc. PKB w 2020 r. To około 3 euro tygodniowo na głowę - wyliczał Barroso." - 'Plan ekologiczny Brukseli ..." ,GW, 23.01.2008
To zaczyna być denerwujące (żeby nie napisać wk...). Co rusz to jakiś polityk i biurokrata obiecuje, że jego propozycja to zbawienie dla ludzkości a całość będzie kosztowała niewiele. 
Tydzień temu pisałem o tym jak to przekonują nas, że UE jest tania i kosztuje każdego Europejczyka tylko 63 eurocenty dziennie ('tanio jak za kawę'), teraz Barroso, po to by walczyć ze zmianami klimatycznymi, proponuje by opodatkować się dodatkowo na 3 euro tygodniowo. Wynika z tego, ze to ok. 43 eurocenty dziennie.  Zatem oprócz filiżanki kawy (na biurokratę z Brukseli) mam się pozbawić szklanki herbaty (po to by mi było chłodniej).
Za tydzień kolejny  polityk zwróci się do nas z apelem, by 'dobrowolnie'  opodatkować się na kolejnych kilkadziesiąt eurocentów (teraz rezygnując z kromki chleba, szklanki mleka, puszki Coli, piwa, ...?) po to by zbawić ludzkość (tzn. uniknąć katastrofy związanej z ... (tutaj miejsce na tzw. radosną twórczość - 'istnieniem dziury ozonowej', 'wyczerpaniem się surowców naturalnych', AIDS/HIV, 'zagrożeniem ptasią grypą', 'chorobą wściekłych krów', ...).

25.01.2008

"Kryzys jest absolutnie nieunikniony i pozostaje tylko jedna niewiadoma: kiedy nastąpi. I nie powinno to być dla nikogo zaskoczeniem, bo przed wielkim krachem ostrzega od dobrych paru lat wiele osób, w tym również ja. ... Gdybym musiał przedstawić jakąś prognozę, to postawiłbym na parę lat niskiego wzrostu gospodarczego, czyli stagnację w stylu japońskim. Wiele zależy oczywiście od tego, jakie działania zaradcze podejmie rząd USA. Na szczęście czołowi amerykańscy ekonomiści zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. ... Często się słyszy, że spowolnienie amerykańskiej gospodarki mogą zrekompensować rozpędzone gospodarki chińska i indyjska, ale przecież ich wzrost w dużym stopniu opiera się na eksporcie, który - jak już mówiłem - mocno ucierpi na spadku amerykańskiego popytu." - 'Światową gospodarkę czeka pewny krach', Dziennik, 18.01.2008 Czarnowidztwo jest w cenie.

Jeśli będzie krach to tylko i wyłącznie spowodowany próbami ręcznego manipulowania przy gospodarce przez rządy i banki centralne (w tym zwłaszcza przez Fed).
Cóż nam z tego przyjdzie, że po kilkudziesięciu latach nawet szefowie Fed przyznają się, że sami doprowadzili do krachu. Tak jak to uczynił w 2002 Ben Bernanke (wtedy gubernator Fed'u (odpowiednik członka Rady Polityki Pieniężnej naszego NBP), a obecnie szef Fed), który zaczął swoje wystąpienie na uroczystości z okazji 90. urodzin Miltona Friedmana, zwracając się do Friedmana i Anny Schwartz: "I would like to say to Milton and Anna: Regarding the Great Depression, you're right. We did it. We're very sorry."
Gdyby choć umiał uczyć się na swoich błędach? Wiele jednak wskazuje, że nie potrafi.

Polecam inne złote myśli Noblisty, profesora Stiglitza: niżej, niżej, i jeszcze niżej.

20.01.2008

"Decyzja Nokii o likwidacji fabryki w Bochum w Zagłębiu Ruhry po prostu rozwścieczyła całe Niemcy. - To barbarzyństwo - mówią wprost tamtejsi politycy. Zdaniem Niemców Finowi podjęli tę decyzję niespodziewanie i nie wzięli przy tym pod uwagę kosztów społecznych. ... Berlin idzie z koncernem na wojnę. Jürgen Rüttgers, premier Nadrenii Północnej-Westfalii wprost grozi Nokii, że bardzo ucierpi jej wizerunek. Jego urzędnicy sprawdzają, czy można zmusić koncern, by oddał 40 mln euro subwencji. Według "Bilda" Komisja Europejska sprawdza natomiast, czy dotacje na budowę rumuńskiej fabryki Nokii zostały udzielone poprawnie. Sprawa nabiera też politycznego charakteru, bo wyjaśnień od koncernu żąda sama kanclerz Angela Merkel. Związkowcy szykują się do strajków i demonstracji. W Bochum może zrobić się bardzo gorąco.
Ale najgorsze dopiero koncern czeka. Niemieccy związkowcy wzywają do bojkotu telefonów Nokii. Wszystko wskazuje na to, że hasło chwyciło, bo telefony depcze się nie tylko podczas pracowniczych demonstracji. O zmianie komórek mówią głośno politycy, m.in. minister rolnictwa konsumentów Horst Seehofer (CDU), szef frakcji SDP w Bundestagu Peter Struck. Ten pierwszy kazał sprawdzić radcom prawnym ministerstwa, czy z komórek Nokii może zrezygnować cały resort. Ogólnoniemiecki bojkot fińskich komórek może firmę sporo kosztować. Po bojkocie wyrobów tajwańskiego koncernu BenQ, który też zamknął swoją niemiecką fabrykę, firma musiała wycofać się z Niemiec. Podobne problemy miał też szwedzki koncern Elektrolux." - 'Niemcy wściekli na Nokię', GW, 18.01.2008
Wygląda na to, że Nokia powinna wziąć pod uwagę "koszty społeczne" i dokładać do interesu by zadowolić polityków, którzy wykorzystają każdą okazję by zbałamuconemu społeczeństwu pokazać jak bardzo dbają oni o 'interes społeczny' i jacy wstrętni są ci kapitaliści.

Wygląda na to, że Niemcy zachowują się zgodnie z naszym polskim powiedzeniem "Na złość mamie odmrożę sobie uszy". Polityków nie interesuje to, że Niemcy mogliby kupować telefony Nokii znacznie taniej, bo ta znalazła miejsce, gdzie można produkować je po niższych kosztach. Ważny dla nich jest "interes społeczny" i "sprawiedliwość społeczna".

19.01.2008

Ja się okazuje Nokia zainkasowała 80 mln euro publicznych pieniędzy ('Walka klas ma się dobrze', Rz, 26.01.08) i teraz przenosi fabrykę z Niemiec do Rumunii by i tam zainkasować kolejne publiczne pieniądze ('Nokia: ulga w Rumunii', Rz, 02.02.08). Taka 'przedsiębiorczość' może być faktycznie dobrym interesem, aż dziw bierze, że jeszcze Nokia wytwarza telefony. Ciekawe jest w tym to, że nikt nie oburza się na rząd tylko na racjonalnie zachowujących się przedsiębiorców z Nokii? Szastanie ludzkim, na siłę zabranym, groszem (centem) jest największym skandalem - oczywiście rządy robią to w imię 'kreacji nowych miejsc pracy', 'walki z biedą', 'walki z zacofaniem technologicznym', 'w imię interesu społecznego', ... . Jestem przekonany, ze gdyby zrobić porządny rachunek zysków i strat to nie tylko w przypadku Nokii, ale też choćby tych inwestycji z których dumny jest Wrocław (LG-Philips, Toyota, ...), okazałoby się, że to się po prostu nie opłaca, że znacznie taniej byłoby o prostu te pieniądze oddać ludziom (np. obniżając podatki) i wtedy żadne tak hołubione i wymuszane przez rząd 'Bezpośrednie Inwestycje Zagraniczne" nie byłyby potrzebne.

4.02.2008

"Roczny dochód na jednego mieszkańca w Indiach (PKB - co mniej więcej odpowiada średnim rocznym zarobkom) wynosi około 900 dolarów, co obecnie nie pozwala na zakup nawet najtańszego nowego auta. Indie to jednak kraj ponad miliarda ludzi a stopień zmotoryzowania jest niewielki i wynosi siedem aut na tysiąc mieszkańców - tym samym nowy samochód pozostaje dobrem luksusowym dostępnym głównie warstwie osób o najwyższych dochodach. ... W Europie Nano będzie miało szansę na homologację jedynie na czterech pasażerów. Jednak w swojej ojczyźnie, gdzie podróżowanie na dachu pociągu lub autobusu jest na porządku dziennym nikt nie zwraca uwagi na ilość pasażerów, czy względy bezpieczeństwa podróżnych. Podczas prezentacji prezes koncernu Ratan Tata pokazywał typową czteroosobową rodzinę jadącą swoim skuterem, gdzie przed ojcem rodziny stał jego syn a za nim, bokiem siedziała jego żona trzymając na rękach niemowlę! Tak więc widać, że i rodzice z szóstką dzieci mogą teraz myśleć o kupnie rodzinnego samochodu, do którego wszyscy się zmieszczą i będą podróżować znacznie bezpieczniej. ... Tata Nano zdaje się być całkiem sensownym tanim autem miejskim. Jeżeli zastąpi przestarzałe technicznie ryksze i skutery, w większości dwusuwowe, to ma szansę przyczynić się nawet do zmniejszenia zanieczyszczenia środowiska. Czy poza rynkami na które dedykowany jest najtańszy samochód świata, może odnieść sukces? Popularność Daci Logan w zachodniej Europie pokazuje, że istnieje popyt na "goły" samochód miejski. Jeśli auto będzie spełniało normę Euro4, to można mu wróżyć umiarkowane powodzenie na starym kontynencie.
Jeśli dojdzie do sprzedaży tych aut w Europie to ile może wynieść cena? Na pewno nie będzie to indyjska wersja "Standard" a po dołożeniu wszystkiego, czego wymagają przepisy (np. w Niemczech wszystkie nowe auta muszą być wyposażone w ABS), cena się podwoi. Dodając do tego obciążenia celno-skarbowe i koszty stworzenia choćby zalążka sieci dealerskiej i serwisowej można spodziewać się ceny około 16 - 18 000 zł. To znacznie więcej, niż kosztował Maluch pod koniec produkcji (ok. 13 000 zł)." - 'Tata Nano', GW, 14.01.2008
Przez 50 lat 'centralnie planowana gospodarka Indii' nie mogła sobie poradzić z produkcją taniego samochodu 'dla mas', wystarczyło kilka lat oswobodzenia inicjatywy ludzkiej i rozpoczęcia budowy społeczeństwa wolnorynkowego i szybko powstał pomysł, wydaje się, że mający duże szanse na powodzenie, by zrealizować marzenie Hindusów.

Co zastanawia to cena takiego auta sprzedawanego w Europie - z 6500 zł skacze do około 16 - 18 000 zł! Wypada podziękować rządom i Unii Europejskiej o dbałość o interes Europejczyków (choć wielu z nich z przyjemnością zapłaciłoby 6500 zł i nie chciałoby mieć tych wszystkich 'bajerów' wymaganych przez regulacje rządowe).

 

19.01.2008