Sesjo! Udręko ty moja

Sesjo! Udręko moja!

Sesjo! Udręko moja! Ty nie jesteś jak zdrowie
Ile się z tobą męczyć, ten tylko się dowie
Kto cię doświadczył. Od twej upierdliwości mam fobie
I wcale a wcale nie tęsknie po tobie.

Kawo czarna, co jasności mojej bronisz głowy
I pojawiasz się reklamie. Ty co trud naukowy,
studencki wspomagasz mimo jego nudy
Wiedz że i ja cię kupuję miast jedzenia i jestem teraz chudy

(Potem jako chudzielec ofiaruja mnie pod babciną opiekę
Gdzię najem się do syta i martwą podniosę powiekę
I zaraz będe mógł pieszo na melanży progi
Iść za zaliczoną sesje podziekować i spokój tak błogi)

Tak mnie wspomożesz, mocą w sobie utkwioną
I sprowadzisz za sobą wolność upragnioną
Którą po tygodniach zmagań, sesji poprawkowych
Wykorzystam w barach wkoło rynku rozciągnionych

W klubach odmalowanych kolorem rozmaitym
Gdzie gwar, tańce i piwo przy tym.
Gdzie drinki za piątkę, wódka jak chleb tania
Gdzie na parkiecie nie ma nigdy stania

A wszyscy przepasani jakby wstęgą siedzą,
Wypełnieni po brzegi posesyjną wiedzą.